wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 6 cz.1

Reszta dni,aż do piątku minęła mi na codziennym chodzeniu do szkoły żadna nowość i spotykaniu się z przyjaciółmi.Dziś jest piątek,czyli na szczęście ostatni dzień tygodnia,co oznacza przerwę od szkoły w sensie tylko na dwa dni,ale to zawsze coś.Obudziłam się dziś jak zawsze przez mój natarczywy budzik,który nie chciał za nic w świecie przestać dzwonić.Nie chętnie zwlekłam się z łóżka i udałam do mojego królestwa zwanego łazienką gdzie zrobiłam poranną toaletę i powróciłam spowrotem do sypialni.Tam podeszłam do szafy,z której wyjęłam czystą bieliznę oraz ciuchy na dziś,czyli czarne jeansy i błękitny top z krótkim rękawkiem,a do tego po chwilowym zastanowieniu się również szara bluzę.Kiedy byłam już gotowa wzięłam moją torbę wiszącą na krześle i zeszłam na dół od razu kierując się do kuchni gdzie przywitała mnie jak zawsze uśmiechnieta mama.Po przywitaniu się z nią.podała mi ona kanapki z sałatą,szynką i pomidorem czyli takie jakie lubię.Biorąc je od niej podeszła do stołu i odsuwając krzesło powiesiłam na nim torbe a następnie na nim zasiadłam i zabrałam się za moje śniadanie.Po niespełna kilku minutach w kuchni pojawił się mój brat,który w progu już nas radośnie przywitał.
- Hej,mamo...Sel-powiedział i podszedł do mamy,aby pocałować ja w policzek.
- Hej-od powiedziałam uśmiechając się do niego przyjaźnie.Tak,ja i mój zapłon.
- Jeszcze nie w szkole?-zapytał podchodząc do stołu i przy nim sadzając z porcją kanapek.

- Nie, mam na 8.00,a o ile wiem....-zerknęłam na zegarek wiszący w kuchni-jest 7,05
- Ok,podwieźć cię dziś do szkoły?
- Spoko,tylko napiszę do Harrego,żeby po mnie nie przyjeżdżał-po informowałam go a następnie wyjmując z kieszeni spodni telefon napisałam do przyjaciela wiadomość o treści "Nie przyjeżdżaj,dziś podwiezie mnie Louis",a następnie nacisnęłam wyślij i schowałam komórkę do spodni-A tak a pro po szkoły,czemu jeszcze w niej nie jesteś?
- Dziś mam na 8,30.Co moim zdaniem jest jakimś cudem-pokręcił lekko głową i upił łyka soku pomarańczowego,który wcześniej sobie nalał.
- Chyba tak,dziś nastąpił jakiś cud.....przecież ona każe wam przychodzić już o 6,15-zażartowałam
- Na pewno.....a może coś brała-powiedział i razem się zaśmialiśmy.
Po zjedzeniu pysznego śniadania przysądzonego przez mamę nałożyłam na nogi moje trampki za kostkę i chwytając torbę z krzesła wyszłam z domu zamykając przy tym drzwi.Odwracając się ujrzałam już siedzącego w aucie Lou,wiec szybko podeszłam do auta następnie w nim zasiadając,a juz po chwili ruszając w stronę budynku zwanego szkołą.
*
Znajdując się na terenie placówki,od razu skierowałam się do niech wchodzą przy okazji przepychając się przez masę uczniów,którzy podążli najprawdopodobniej do swoich szafek bądź klas.Idąc korytarzem do  w stronę szafek natrafiłam na Niall`a,który naj wyraźniej się gdzieś bardzo śpieszył.
- Cześć-przywitał się ze mną.na chwilę się zatrzymując.
- Cześć-również się przywitałam podchodząc do niego i ucałowując go w policzek.-Gdzie się tak śpieszysz?
- Do pani od biologi,bo muszę jej oddać referat,na temat dlaczego żab nie powinno się jeść-uśmiechnął się po czym dodał-Takie tam jej cudowne pomysły.
- Zgadzam się,to przecież głupi temat,ale po niej można się wszystkiego spodziewadź.
-Wiem,właściwie chyba nie jest za mądra,no bo kto normalny daje takie tematy na referat?-zapytał z rozbawieniem.-To ja lecę....obiecałem jej,że przyniosę jej to przed pierwszą lekcją.
- W takim razie nie zatrzymuję-rzuciłam odchodząc w stronę w która wcześniej zamierzałam.
Będąc nie daleko mojej szafki,spostrzegłam,że nie daleko mojego celu stoją tam ci idioci zwani też czasami postrachem szkoły choć tak naprawdę nie wiem co w nich strasznego.Bo co niby pobicie kilku uczniów robi z nich jakiś bandytów,których trzeba się bać.Nie wydaje mi się,pomyślałam i wywróciłam oczami na ich widok.Wystukując w szafkę odpowiednią kombinacje cyfr,otworzyłam ją i wyjęłam z niej potrzebne mi na dzisiaj książki.Po wyciągnięciu schowałam je do torby.Zamykając szafkę usłyszałam masę szeptów,które starłam się ignorować,aż do czasu kiedy stały się naprawdę głośne.Postanowiłam się odwrócić i sprawdzić co oni ode mnie chcą.Pierwsze co rzuciło mi się do oczu to ta lalunia Lili a do moich uszu jej bardzo przesłodzony głos.
- O,kujonek zareagował na nasze wołanie.-zmierzyła mnie wzrokiem,przytulając się w między czasie do Chaz`a.
- Odczep się.-spojrzałam na nią z obrzydzenie,dodając-Te twoje gadki nic mnie nie obchodzą,więc daruj sobie.Bo wiesz wole być kujonem niż szkolną dziwką-każde z tych słów zastało prze ze mnie wypowiedziane z takim jadem,że jej twarz,aż zrobiła się cała czerwona.
- Coś ty powiedziała?-zapytała nie dowierzając,co za idiotka nie potrafi przyjąć do siebie nawet prawdy.
- O,nie dość,że głupia to jeszcze głucha-uśmiechnęłam się zwycięsko przez co ona jeszcze bardziej się wkurzyła.
- Tego ci nie podaruje-zaczęła do mnie podchodzić,ale na szczęście Chaz załapał ja w porę,za co jestem mu nie zmiernie wdzięcznie,bo gdyby nie on mogła bym byc teraz cała pomarańczowa od jej samoopalacza,którym się wysmarowała.
- Tak,a co mi zrobisz?-uniosłam brwi w geście pytającym,krzyżując przy tym ręce na piersi.
- Odpuść sobie lepiej,bo to się dla ciebie źle skończy-ostrzegła mnie Kayla na co ja zadrwiłam-A tak po za tym  to nas....-wskazała na swoja przyjaciółkę,a może siostrę nie wiem są prawie takie same-przynajmniej ktoś chce,a ciebie to nawet kijem od miotły przez szamte nie chce nikt tknąć-zakończyła swój monolog z chtrym uśmieszkiem.A ja parsknełam pod nosem z jej pewności siebie i głupoty.
- Jeśli moją mnie chcieć tylko do łóżka tak jak ciebie to ja podziękuje-oznajmiłam powstrzymując śmiech co było bardzo trudne gdyż chłopaki przede mną zaczęli się potwornie śmiać.
- A wiesz ty co....-zaczęła lecz ktoś jej przerwał.Widać nie tylko ja mam dość jej paplaniny.
- Dobra spokój-powiedział Chris,głupio się uśmiechając co wywołało u mnie odruch,żeby przewrócić oczami.
Gdy  się odwróciłam i miałam już odchodzić poczułam na swojej drobnej tali pare silnych rąk oplatających mnie w dość mocnym uścisku oraz głowę kładzioną na moim ramieniu.
- Hej mała-ktoś mrukną mi do ucha,a ja stanęłam ja sparaliżowana w dodatku po moim całym ciele przeszły ciarki.-Nie przejmuj się nimi.
- Nie przejmuje-mruknęłam,za co sama w myślach strzeliłam sobie z ręki w czoło za moją głupotę.
-Ej,Jus odpuść- Conor polecił koledze,a dzięki niemu mogłam się dowiedzieć kim jest osoba trzymająca mnie w swoich objęciach.
-Spadaj-rzucił i tym razem zwrócił się do mnie-To jak maleńka przyjdziesz dzisiaj na impreze-zaczął całować mnie po ramieniu jeszcze bardziej mnie zamurowało-Będę na ciebie czekać skarbie.
Dobra dość tego-otrząsnęłam się i zaczęłam się wyrywać z jego uścisku.Uwalniając się z "pułapki" przyjżałam się im dokładnie a szczególnie nowemu -Chyba śnisz,że przyjdę-przerwałam wskazując na Lili i Kaly-Te dwie ci nie wystarczą?
- Są zbyt łatwe,a ja szukam wyzwania-wytrzeszczył się do mnie głupkowato-To jak przyjdziesz?
- Marzysz gościu.Za wysokie progi na twoje nogi-rzuciłam odchodząc lecz nie naszłam się za daleko,ponieważ on ponownie mnie zatrzymał tylko tym razem za nadgarstek.
- Zobaczymy Gomez,jeszcze będziesz błagać,abym na ciebie chociaż spojrzał,nie mówiąc o czymś więcej-powiedział śmiejąc się wniebogłosy,nie wspominając juz o reszcie jego głupkowatych kumpli.
- Dupek-krzyknęłam na odchodne.
Jak teraz tak myślę to normalnie będę miała jakąś urazę,że ktos kto dotykał te dwie puste lale dotykał również mnie.Myśląc o tym juz mnie mdli.Zapamiętać w domu wziąć bardzo długi prysznic.Zanotowałam w pamięci i w tym momencie zadzwonił dzwonek.Czyli ta przerwę można podsumować jaką "cudowną" nawet nie zdążyłam przywitać się z Bell i Ashley.Nie chcąc się spóźnić przyspieszyłam kroku i weszłam do klasy od razu zajmując swoje miejsce oraz się rozpakowująć.
*
Gdy wreszcie nastała przerwa na lunch,udałam się na stołówkę gdzie przed wejściem do niej zastałam moje przyjaciółki.Zauważając mnie podeszły do mnie witając się całusem w pliczek.
- No,więc idziemy coś zjeść,bo jestem trochę głodna-za proponowała Bella uśmiechając się
- Nie wie co dają,ale też trochę zgłodniałam-pogłaskałam swój brzuch tak jak to robią w bajkach.
Popychają duże drzwi weszłyśmy do stołówki,tam biorąc po tace ustawiłyśmy się w kolejce.Kiedy doszłyśmy do lady każda wzięła coś do pysznego do jedzenia,a mianowicie ja wzięłam sałetke oraz sok jabłkowy,natomiast Ash i Bell po kanapce i po soku jedna malinowym druga wiśniowym.Z jedzenie podeszłyśmy do stolika,przy którym siedzieli chłopcy.
- Hej-przywitali nas chłopcy co my również uczyniłyśmy po nich.
-Po chwilowej ciszy przez zajadanie się lunchem Harry,postanowił ją przerwać przemawiając hahaha jak to brzmi.
- Słyszałyście,wszyscy mówią o tej dzisiejszej imprezie coś czuje,że będzie naprawdę fajnie.
- Ta....gdzie się nie ruszysz nawijka o tej imprezie-oznajmiła uśmiechnięta Bella.-Już nie mogę się doczekać wieczora.
- A ty Sel idziesz?-zapytała Ashley z nadzieją,że może tym razem się zgodzę i pójdę.
- Nie,nie wybieram się-od powiedziałam to co zawszę jak jest mowa o jakiejś imprezie i upiłam łyk swojego soku ze szklanki.
- Będziesz żałować-powiadomiłam mnie Bella,biorąc kolejnego gryza swojej kanapki.
- Nie będę-wzruszyłam ramionami wymuszając uśmiech.
- Jeszcze zobaczymy-uśmiechnął się do mnie Liam,a następnie zajął się pałaszowaniem swojego jedzenia.
Dalej lunch minął na śmianiu się i opowiadaniu głupich historyjek o ty kto wymyślił podczas lekcji,bądź jak się nie widzieliśmy.Na przykład dowiedziałam się,że Harry i Niall na lekcji biologi z racji,że mieli dzisiaj sekcje żab postanowili zjeść żabie udko i prawie im się udało gdyby nie pani Mell,która postanowiła sprawdzić jak radzą sobie uczniowie,przechadzając się po klasie,no a kiedy zobaczyła co wyprawiają chłopaki,wpadła na pomysł,że postoi sobie koło nich do końca lekcji i przypatrzy im się co wyrabiają.
*                                                                              
Będąc w domu zjadłam obiad oraz przebrałam się w wygodniejsze ubrania i zrobiłam pracę domową.Po skończeniu zadań podeszłam do torby i schowałam do niej rzeczy,a następnie wzięłam laptopa z biurka i siadając na łóżku włączyłam.Nie musiałam długo czekać,żeby po chwili usłyszeć pukanie.Z niechęcią wstałam i podeszłam do drzwi otwierając je.W progu stała Bella i Ashley,więc gestem ręki wskazałam,żeby weszły.

Zasiadły one na moim łóżku a ja obok nich i zaczęłam.
- Co was do mnie sprowadza?-zaśmiałam się
- Nic,a co juz nie można odwiedzić przyjaciółki?-od powiedział Bella
- Można,tylko myślałam,że szykujecie się na tą impreze-wyjaśniłam moje zdziwienie ich nagłymi odwiedzinami.
- Nie bój się zdążymy-oznajmiła Ashley uśmiechając się-A przechodząc do rzeczy to przyszłyśmy do ciebie z propozycją przyjścia do mnie  z zamiarem pooglądania filmów.
- Podoba mi się ten pomysł.-wstałam i prostując nogi podeszłam do szafy,z której wyciągnęłam parę jeansów,a do tego biała bokserkę z dość dużym dekoltem i turkusowy sweter-Tylko poczekajcie chwilę muszę się przebrać-dodałam i  z rzeczami znikałam za drzwiami następnego pomieszczenia.Gotowa razem z przyjaciółkami zeszłam na dół gdzie ubrałam buty i rzucając krótkie wychodzę wyszłam z domu.Droga do domu Brown minęła szybko,ponieważ mieszka ona zaledwie piętnaście minut ode mnie.Siedziałam na łóżku blądynki razem z Bell,a ta w tym czasie szukała jakiegoś filmu.Podczas jej poszukiwań ja z czystej ciekawości postanowiłam się jeszcze raz spytać ich czy na pewno im nie przeszkadzam.
- Na pewno wolicie teraz oglądać ze mną filmy niż iść na impreze?W końcu jest już 19,00,a impreza zaraz się zaczyna.
- Oczywiście,że tak,a tak poza tym czym później pójdziemy tym lepsze wejście zrobimy.-wytłumaczyła mi Bella spoglądając na mnie przyjaźnie i razem się zaśmiałyśmy.
- Nie mogę znaleźć żadnego fajnego filmu,chyba zostawiłam je u Natalie-odwróciła się w naszym kierunku po czym podniosła do pozycji pionowej.
- To może przejdziemy się do niej po te filmy?-za proponowała Bella, na co my przytaknęłyśmy.
- Ok.mi pasuje,tylko muszę się przebrać-dodała Ashley podchodząc do szafy i wyjmując z niej jakieś ubrania i znikając za drzwiami łazienki.
Trochę to dziwne po co się przebierać skoro idziemy tylko po filmy,a wygląda dobrze.Dobra nie wnikam w końcu to Ash.Z moich przemyśleń wyrwał mnie krzyk przyjaciółki z pomieszczenia  za ścianą.
- Bella choć mi pomóż-zawołała a ta podniosła się i weszła do pomieszczenia,zostawiając mnie samą w pokoju.Na ich zachowanie przewróciłam oczami.Tak wiem robię to często,ale to chyba u mnie już jakiś odruch.Po niespełna 15 minutach z łazienki wyszły moje przyjaciółki wystrojone jak na ta imprezę.
- Nie chce być nie miła.ale po jaką choler się tak wystroiłyście?-uniosłam pytająco brwi i zaczęłam się im dokładnie przyglądać,tak jak bym widział je pierwszy raz.
- Wiemy,ale wiesz dobrze wyglądać trzeba nawet idąc po filmy-uśmiechnęła się zadowolona ze swojej odpowiedzi Brown.
- Dobra choć my-powiedziała Bell.Nie tracąc czasu zeszłyśmy na dół i wyszłyśmy z domu,kierując się do domu znajomej.Właściwie to prowadziła nas Ash gdyż ja nie za bardzo wiem gdzie ona mieszka,ponieważ rzadko do niej chodze.Szłam obok nich,aż zatrzymały się przed jakimś z domem.Przyglądając mu się,nie przypominał nawet w najmniejszym stopniu mieszkania Natalie co mnie trochę zdźiwiło.W okół było słychać tylko głośną muzykę i masę ludzi wchodzący do tego domu.Podsumowując to nie jest dom koleżanki,a ja zostałam gdzieś wyciągnięta przez blondynki.Z irytacją w głosie postanowiłam spytać gdzie się znajduje i co im przyszło tym razem do głowy.
- Gdzie my jesteśmy?......
__________________________________________________________________________________
Mamy pierwszą część 6 rozdziału myślę,że się podoba.Postaram się też dodać jak najszybciej drugą gdyż już ją napisałam.Jak wrażenie?Pozostaw po sobie ślad jeśli przeczytałaś/eś.To dla mnie wiele,a dla ciebie chwila.Zerknijcie do zakładki "Bohaterowie" zmieniłam zdjęcia na gify,myślę,że się spodobają.W razie pytań zapraszam na aska.








1 komentarz:

Unknown pisze...

Jest świetnie :)