wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 6 cz.1

Reszta dni,aż do piątku minęła mi na codziennym chodzeniu do szkoły żadna nowość i spotykaniu się z przyjaciółmi.Dziś jest piątek,czyli na szczęście ostatni dzień tygodnia,co oznacza przerwę od szkoły w sensie tylko na dwa dni,ale to zawsze coś.Obudziłam się dziś jak zawsze przez mój natarczywy budzik,który nie chciał za nic w świecie przestać dzwonić.Nie chętnie zwlekłam się z łóżka i udałam do mojego królestwa zwanego łazienką gdzie zrobiłam poranną toaletę i powróciłam spowrotem do sypialni.Tam podeszłam do szafy,z której wyjęłam czystą bieliznę oraz ciuchy na dziś,czyli czarne jeansy i błękitny top z krótkim rękawkiem,a do tego po chwilowym zastanowieniu się również szara bluzę.Kiedy byłam już gotowa wzięłam moją torbę wiszącą na krześle i zeszłam na dół od razu kierując się do kuchni gdzie przywitała mnie jak zawsze uśmiechnieta mama.Po przywitaniu się z nią.podała mi ona kanapki z sałatą,szynką i pomidorem czyli takie jakie lubię.Biorąc je od niej podeszła do stołu i odsuwając krzesło powiesiłam na nim torbe a następnie na nim zasiadłam i zabrałam się za moje śniadanie.Po niespełna kilku minutach w kuchni pojawił się mój brat,który w progu już nas radośnie przywitał.
- Hej,mamo...Sel-powiedział i podszedł do mamy,aby pocałować ja w policzek.
- Hej-od powiedziałam uśmiechając się do niego przyjaźnie.Tak,ja i mój zapłon.
- Jeszcze nie w szkole?-zapytał podchodząc do stołu i przy nim sadzając z porcją kanapek.

- Nie, mam na 8.00,a o ile wiem....-zerknęłam na zegarek wiszący w kuchni-jest 7,05
- Ok,podwieźć cię dziś do szkoły?
- Spoko,tylko napiszę do Harrego,żeby po mnie nie przyjeżdżał-po informowałam go a następnie wyjmując z kieszeni spodni telefon napisałam do przyjaciela wiadomość o treści "Nie przyjeżdżaj,dziś podwiezie mnie Louis",a następnie nacisnęłam wyślij i schowałam komórkę do spodni-A tak a pro po szkoły,czemu jeszcze w niej nie jesteś?
- Dziś mam na 8,30.Co moim zdaniem jest jakimś cudem-pokręcił lekko głową i upił łyka soku pomarańczowego,który wcześniej sobie nalał.
- Chyba tak,dziś nastąpił jakiś cud.....przecież ona każe wam przychodzić już o 6,15-zażartowałam
- Na pewno.....a może coś brała-powiedział i razem się zaśmialiśmy.
Po zjedzeniu pysznego śniadania przysądzonego przez mamę nałożyłam na nogi moje trampki za kostkę i chwytając torbę z krzesła wyszłam z domu zamykając przy tym drzwi.Odwracając się ujrzałam już siedzącego w aucie Lou,wiec szybko podeszłam do auta następnie w nim zasiadając,a juz po chwili ruszając w stronę budynku zwanego szkołą.
*
Znajdując się na terenie placówki,od razu skierowałam się do niech wchodzą przy okazji przepychając się przez masę uczniów,którzy podążli najprawdopodobniej do swoich szafek bądź klas.Idąc korytarzem do  w stronę szafek natrafiłam na Niall`a,który naj wyraźniej się gdzieś bardzo śpieszył.
- Cześć-przywitał się ze mną.na chwilę się zatrzymując.
- Cześć-również się przywitałam podchodząc do niego i ucałowując go w policzek.-Gdzie się tak śpieszysz?
- Do pani od biologi,bo muszę jej oddać referat,na temat dlaczego żab nie powinno się jeść-uśmiechnął się po czym dodał-Takie tam jej cudowne pomysły.
- Zgadzam się,to przecież głupi temat,ale po niej można się wszystkiego spodziewadź.
-Wiem,właściwie chyba nie jest za mądra,no bo kto normalny daje takie tematy na referat?-zapytał z rozbawieniem.-To ja lecę....obiecałem jej,że przyniosę jej to przed pierwszą lekcją.
- W takim razie nie zatrzymuję-rzuciłam odchodząc w stronę w która wcześniej zamierzałam.
Będąc nie daleko mojej szafki,spostrzegłam,że nie daleko mojego celu stoją tam ci idioci zwani też czasami postrachem szkoły choć tak naprawdę nie wiem co w nich strasznego.Bo co niby pobicie kilku uczniów robi z nich jakiś bandytów,których trzeba się bać.Nie wydaje mi się,pomyślałam i wywróciłam oczami na ich widok.Wystukując w szafkę odpowiednią kombinacje cyfr,otworzyłam ją i wyjęłam z niej potrzebne mi na dzisiaj książki.Po wyciągnięciu schowałam je do torby.Zamykając szafkę usłyszałam masę szeptów,które starłam się ignorować,aż do czasu kiedy stały się naprawdę głośne.Postanowiłam się odwrócić i sprawdzić co oni ode mnie chcą.Pierwsze co rzuciło mi się do oczu to ta lalunia Lili a do moich uszu jej bardzo przesłodzony głos.
- O,kujonek zareagował na nasze wołanie.-zmierzyła mnie wzrokiem,przytulając się w między czasie do Chaz`a.
- Odczep się.-spojrzałam na nią z obrzydzenie,dodając-Te twoje gadki nic mnie nie obchodzą,więc daruj sobie.Bo wiesz wole być kujonem niż szkolną dziwką-każde z tych słów zastało prze ze mnie wypowiedziane z takim jadem,że jej twarz,aż zrobiła się cała czerwona.
- Coś ty powiedziała?-zapytała nie dowierzając,co za idiotka nie potrafi przyjąć do siebie nawet prawdy.
- O,nie dość,że głupia to jeszcze głucha-uśmiechnęłam się zwycięsko przez co ona jeszcze bardziej się wkurzyła.
- Tego ci nie podaruje-zaczęła do mnie podchodzić,ale na szczęście Chaz załapał ja w porę,za co jestem mu nie zmiernie wdzięcznie,bo gdyby nie on mogła bym byc teraz cała pomarańczowa od jej samoopalacza,którym się wysmarowała.
- Tak,a co mi zrobisz?-uniosłam brwi w geście pytającym,krzyżując przy tym ręce na piersi.
- Odpuść sobie lepiej,bo to się dla ciebie źle skończy-ostrzegła mnie Kayla na co ja zadrwiłam-A tak po za tym  to nas....-wskazała na swoja przyjaciółkę,a może siostrę nie wiem są prawie takie same-przynajmniej ktoś chce,a ciebie to nawet kijem od miotły przez szamte nie chce nikt tknąć-zakończyła swój monolog z chtrym uśmieszkiem.A ja parsknełam pod nosem z jej pewności siebie i głupoty.
- Jeśli moją mnie chcieć tylko do łóżka tak jak ciebie to ja podziękuje-oznajmiłam powstrzymując śmiech co było bardzo trudne gdyż chłopaki przede mną zaczęli się potwornie śmiać.
- A wiesz ty co....-zaczęła lecz ktoś jej przerwał.Widać nie tylko ja mam dość jej paplaniny.
- Dobra spokój-powiedział Chris,głupio się uśmiechając co wywołało u mnie odruch,żeby przewrócić oczami.
Gdy  się odwróciłam i miałam już odchodzić poczułam na swojej drobnej tali pare silnych rąk oplatających mnie w dość mocnym uścisku oraz głowę kładzioną na moim ramieniu.
- Hej mała-ktoś mrukną mi do ucha,a ja stanęłam ja sparaliżowana w dodatku po moim całym ciele przeszły ciarki.-Nie przejmuj się nimi.
- Nie przejmuje-mruknęłam,za co sama w myślach strzeliłam sobie z ręki w czoło za moją głupotę.
-Ej,Jus odpuść- Conor polecił koledze,a dzięki niemu mogłam się dowiedzieć kim jest osoba trzymająca mnie w swoich objęciach.
-Spadaj-rzucił i tym razem zwrócił się do mnie-To jak maleńka przyjdziesz dzisiaj na impreze-zaczął całować mnie po ramieniu jeszcze bardziej mnie zamurowało-Będę na ciebie czekać skarbie.
Dobra dość tego-otrząsnęłam się i zaczęłam się wyrywać z jego uścisku.Uwalniając się z "pułapki" przyjżałam się im dokładnie a szczególnie nowemu -Chyba śnisz,że przyjdę-przerwałam wskazując na Lili i Kaly-Te dwie ci nie wystarczą?
- Są zbyt łatwe,a ja szukam wyzwania-wytrzeszczył się do mnie głupkowato-To jak przyjdziesz?
- Marzysz gościu.Za wysokie progi na twoje nogi-rzuciłam odchodząc lecz nie naszłam się za daleko,ponieważ on ponownie mnie zatrzymał tylko tym razem za nadgarstek.
- Zobaczymy Gomez,jeszcze będziesz błagać,abym na ciebie chociaż spojrzał,nie mówiąc o czymś więcej-powiedział śmiejąc się wniebogłosy,nie wspominając juz o reszcie jego głupkowatych kumpli.
- Dupek-krzyknęłam na odchodne.
Jak teraz tak myślę to normalnie będę miała jakąś urazę,że ktos kto dotykał te dwie puste lale dotykał również mnie.Myśląc o tym juz mnie mdli.Zapamiętać w domu wziąć bardzo długi prysznic.Zanotowałam w pamięci i w tym momencie zadzwonił dzwonek.Czyli ta przerwę można podsumować jaką "cudowną" nawet nie zdążyłam przywitać się z Bell i Ashley.Nie chcąc się spóźnić przyspieszyłam kroku i weszłam do klasy od razu zajmując swoje miejsce oraz się rozpakowująć.
*
Gdy wreszcie nastała przerwa na lunch,udałam się na stołówkę gdzie przed wejściem do niej zastałam moje przyjaciółki.Zauważając mnie podeszły do mnie witając się całusem w pliczek.
- No,więc idziemy coś zjeść,bo jestem trochę głodna-za proponowała Bella uśmiechając się
- Nie wie co dają,ale też trochę zgłodniałam-pogłaskałam swój brzuch tak jak to robią w bajkach.
Popychają duże drzwi weszłyśmy do stołówki,tam biorąc po tace ustawiłyśmy się w kolejce.Kiedy doszłyśmy do lady każda wzięła coś do pysznego do jedzenia,a mianowicie ja wzięłam sałetke oraz sok jabłkowy,natomiast Ash i Bell po kanapce i po soku jedna malinowym druga wiśniowym.Z jedzenie podeszłyśmy do stolika,przy którym siedzieli chłopcy.
- Hej-przywitali nas chłopcy co my również uczyniłyśmy po nich.
-Po chwilowej ciszy przez zajadanie się lunchem Harry,postanowił ją przerwać przemawiając hahaha jak to brzmi.
- Słyszałyście,wszyscy mówią o tej dzisiejszej imprezie coś czuje,że będzie naprawdę fajnie.
- Ta....gdzie się nie ruszysz nawijka o tej imprezie-oznajmiła uśmiechnięta Bella.-Już nie mogę się doczekać wieczora.
- A ty Sel idziesz?-zapytała Ashley z nadzieją,że może tym razem się zgodzę i pójdę.
- Nie,nie wybieram się-od powiedziałam to co zawszę jak jest mowa o jakiejś imprezie i upiłam łyk swojego soku ze szklanki.
- Będziesz żałować-powiadomiłam mnie Bella,biorąc kolejnego gryza swojej kanapki.
- Nie będę-wzruszyłam ramionami wymuszając uśmiech.
- Jeszcze zobaczymy-uśmiechnął się do mnie Liam,a następnie zajął się pałaszowaniem swojego jedzenia.
Dalej lunch minął na śmianiu się i opowiadaniu głupich historyjek o ty kto wymyślił podczas lekcji,bądź jak się nie widzieliśmy.Na przykład dowiedziałam się,że Harry i Niall na lekcji biologi z racji,że mieli dzisiaj sekcje żab postanowili zjeść żabie udko i prawie im się udało gdyby nie pani Mell,która postanowiła sprawdzić jak radzą sobie uczniowie,przechadzając się po klasie,no a kiedy zobaczyła co wyprawiają chłopaki,wpadła na pomysł,że postoi sobie koło nich do końca lekcji i przypatrzy im się co wyrabiają.
*                                                                              
Będąc w domu zjadłam obiad oraz przebrałam się w wygodniejsze ubrania i zrobiłam pracę domową.Po skończeniu zadań podeszłam do torby i schowałam do niej rzeczy,a następnie wzięłam laptopa z biurka i siadając na łóżku włączyłam.Nie musiałam długo czekać,żeby po chwili usłyszeć pukanie.Z niechęcią wstałam i podeszłam do drzwi otwierając je.W progu stała Bella i Ashley,więc gestem ręki wskazałam,żeby weszły.

Zasiadły one na moim łóżku a ja obok nich i zaczęłam.
- Co was do mnie sprowadza?-zaśmiałam się
- Nic,a co juz nie można odwiedzić przyjaciółki?-od powiedział Bella
- Można,tylko myślałam,że szykujecie się na tą impreze-wyjaśniłam moje zdziwienie ich nagłymi odwiedzinami.
- Nie bój się zdążymy-oznajmiła Ashley uśmiechając się-A przechodząc do rzeczy to przyszłyśmy do ciebie z propozycją przyjścia do mnie  z zamiarem pooglądania filmów.
- Podoba mi się ten pomysł.-wstałam i prostując nogi podeszłam do szafy,z której wyciągnęłam parę jeansów,a do tego biała bokserkę z dość dużym dekoltem i turkusowy sweter-Tylko poczekajcie chwilę muszę się przebrać-dodałam i  z rzeczami znikałam za drzwiami następnego pomieszczenia.Gotowa razem z przyjaciółkami zeszłam na dół gdzie ubrałam buty i rzucając krótkie wychodzę wyszłam z domu.Droga do domu Brown minęła szybko,ponieważ mieszka ona zaledwie piętnaście minut ode mnie.Siedziałam na łóżku blądynki razem z Bell,a ta w tym czasie szukała jakiegoś filmu.Podczas jej poszukiwań ja z czystej ciekawości postanowiłam się jeszcze raz spytać ich czy na pewno im nie przeszkadzam.
- Na pewno wolicie teraz oglądać ze mną filmy niż iść na impreze?W końcu jest już 19,00,a impreza zaraz się zaczyna.
- Oczywiście,że tak,a tak poza tym czym później pójdziemy tym lepsze wejście zrobimy.-wytłumaczyła mi Bella spoglądając na mnie przyjaźnie i razem się zaśmiałyśmy.
- Nie mogę znaleźć żadnego fajnego filmu,chyba zostawiłam je u Natalie-odwróciła się w naszym kierunku po czym podniosła do pozycji pionowej.
- To może przejdziemy się do niej po te filmy?-za proponowała Bella, na co my przytaknęłyśmy.
- Ok.mi pasuje,tylko muszę się przebrać-dodała Ashley podchodząc do szafy i wyjmując z niej jakieś ubrania i znikając za drzwiami łazienki.
Trochę to dziwne po co się przebierać skoro idziemy tylko po filmy,a wygląda dobrze.Dobra nie wnikam w końcu to Ash.Z moich przemyśleń wyrwał mnie krzyk przyjaciółki z pomieszczenia  za ścianą.
- Bella choć mi pomóż-zawołała a ta podniosła się i weszła do pomieszczenia,zostawiając mnie samą w pokoju.Na ich zachowanie przewróciłam oczami.Tak wiem robię to często,ale to chyba u mnie już jakiś odruch.Po niespełna 15 minutach z łazienki wyszły moje przyjaciółki wystrojone jak na ta imprezę.
- Nie chce być nie miła.ale po jaką choler się tak wystroiłyście?-uniosłam pytająco brwi i zaczęłam się im dokładnie przyglądać,tak jak bym widział je pierwszy raz.
- Wiemy,ale wiesz dobrze wyglądać trzeba nawet idąc po filmy-uśmiechnęła się zadowolona ze swojej odpowiedzi Brown.
- Dobra choć my-powiedziała Bell.Nie tracąc czasu zeszłyśmy na dół i wyszłyśmy z domu,kierując się do domu znajomej.Właściwie to prowadziła nas Ash gdyż ja nie za bardzo wiem gdzie ona mieszka,ponieważ rzadko do niej chodze.Szłam obok nich,aż zatrzymały się przed jakimś z domem.Przyglądając mu się,nie przypominał nawet w najmniejszym stopniu mieszkania Natalie co mnie trochę zdźiwiło.W okół było słychać tylko głośną muzykę i masę ludzi wchodzący do tego domu.Podsumowując to nie jest dom koleżanki,a ja zostałam gdzieś wyciągnięta przez blondynki.Z irytacją w głosie postanowiłam spytać gdzie się znajduje i co im przyszło tym razem do głowy.
- Gdzie my jesteśmy?......
__________________________________________________________________________________
Mamy pierwszą część 6 rozdziału myślę,że się podoba.Postaram się też dodać jak najszybciej drugą gdyż już ją napisałam.Jak wrażenie?Pozostaw po sobie ślad jeśli przeczytałaś/eś.To dla mnie wiele,a dla ciebie chwila.Zerknijcie do zakładki "Bohaterowie" zmieniłam zdjęcia na gify,myślę,że się spodobają.W razie pytań zapraszam na aska.








sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 5


Rano jak zawsze zostałam brutalnie obudzona przez budzik,co nie jest niczym nowym podczas roku szkolnego.Leniwie zwlekłam się z łóżka i podreptałam do łazienki.Gdy się rozebrałam weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę po czym dokładnie umyłam moje ciało a gdy już skończyłam zakręciłam korek i wyszłam z kabiny owijając się puchowym ręcznikiem.Następnie wróciłam do pokoju,gdzie podeszłam do szafy i wyciągałam z niej czystą bieliznę oraz łosośową bluzkę z krótkim rękawkiem,czarny sweter i parę czarnych jeansów.Po ubraniu się poszłam się umalować i uczesać.Gotowa wzięłam moją torbę z książkami i zeszłam na dół gdzie jak zawsze czekało na mnie siadanie,więc szybko zasiadłam przy stole i zabrałam się za jedzenie.Chwilę później poczułam wibracje w kieszeni,więc wyjęłam telefon i sprwdziałam od kogo dostałam wiadomość.
Od Harry: Hej! Czekam pod twoim domem :)
Po odczytaniu wiadomości od razu odpisałam.
Do Harry: Hej! Ok już wychodzę :D
Po wysłaniu tej wiadomości wzięłam swoją torbę z siedzenia i udałam się na korytarz gdzie założyła swoje baleriny i wyszłam z domu zamykając przy tym drzwi.Po odwróceniu się ujrzałam samochód przyjaciela i udałam się w jego kierunku.
- Hej-powiedziałam na przywitanie kiedy wsiadłam i pocałowałam go w policzek.
- Hej-przywitał się i również pocałowała mnie w policzek.-Jutro też po ciebie przyjechać?
- Jeśli możesz,muszę w końcu zrobić to prawo jady-odrzekłam i spojrzałam na niego.
- Ok,nie ma sprawy mi to nie sprawia żadnego problemu,z prawem jazdy nie musisz się śpieszyć-uśmiechnął się szeroko a następnie wyjechał z podjazdu i ruszył w stronę szkoły.
- Dzięki- powiedziałam i odwróciłam głowę w stronę okna.

*
Szłam korytarzem w stronę szafki,kiedy ktoś mnie zawoła a ja zatrzymałam się i spojrzałam w stronę,z której dochodziło wołanie.Jak się okazało była to Bella.
-Selena!-krzyknęła dziewczyna,biegnąc w moją stronę.
- Co?-spytałam kiedy przyjaciółka stanęła obok mnie.
- Dyrektora cię szukała-wydyszała zmęczona-A tak po za tym hej-dodała próbując unormować swój oddech.
-Hej-przywitałam się i spojrzałam na nią uśmiechnięta-Nie wiesz może co chciała?
- Nie powiedziała tylko,że mam ci przekazała byś się zgłosiła do niej na przerwie na lunch-zrobiła przerwę próbując zaczerpnąć powietrza-Masz szczęście,że się zatrzymałaś bo daleko bym w tych szpilkach nie pobiegła a to mogło być coś ważnego-dodała  podnosząc nogę i ukazując swoje szpilki chyba na 15 cm obcasie.
-W takim razie dzięki-uśmiechnęłam się i spojrzałam na nią rozbawiona-Czy ty na prawdę musisz zakładać takie buty do szkoły?
-Spoko,widzisz nawet w szkole trzeba wyglądać fantastycznie-od powiedziała uśmiechając się na co ja pokręciłam z rozbawianiem głową.
- Ah... Ta nasza stara dobra Ashley-powiedziałam żartobliwie na co przyjaciółka się zaśmiała.
-Nie jestem stara - oburzyła się a  już po chwili razem się śmiałyśmy.
Wymieniłyśmy jeszcze kilka zdań,a kiedy zadzwoniła dzwonek pożegnałam się z nią i ruszyłam szybko to szafki po książki a zaraz po tym  szłam w stronę klasy od angielskiego.Gdy weszłam do klasy większość uczniów już siedziała,ale nie było jeszcze nauczycieli,więc podeszłam do swojej ławki,która znajdowała się w trzecim rzędzie i usiadłam w niej po czym wyjęłam książki i długopis.Długo nie bylo czekać a do klasy weszła pani Swift z dyrektorką i tym nowym uczniem.Ubrany był jak wczoraj tylko dziś miał na sobie też okurzaną kurtkę,przyglądałam mu się chwilę ale chyba to zauważył,ponieważ uśmiechnął się łobuzersko w moim kierunku na co ja spuściłam głowę i zaczęłam oglądać swoje rzeczy na ławce.On natomiast rozmawiał chwilę jeszcze z nauczycielką i dyrektorką po czym ruszyła w kierunku ostatniej ławki.
-Nie,tam nie będziesz siedział.-powiedziała srogo dyrektorka w kierunku chłopaka.-Usiądziesz z Seleną.A i pamiętaj  o naszej rozmowie.
Kiedy jej słowa do  mnie dotarły zatkało mnie,dlaczego niby on ma usiąść ze mną w ławce,nie za bardzo uśmiecha mi się siedzenie z jakimś kryminalistą.Tylko Bóg wie kim on to może jeszcze być,a jak na razie na to wskazują plotki i wszystkie opowieści o nim.
-Tak,tak pamiętam jedno podpadnięcie i wylatuje.-Justin zwrócił się do dyrektorki,wyrywając mnie tym samym z rozmyśleń-Miłe powitanie,pierwszego dnia w szkole.Co nie pani dyrektor?-dodał a każde jego słowo było przesiąknięto sarkazmem.
-Bieber-ostro powiedziała,grożąc mu przy tym palcem.
-Dobra,nic już nie mówię-wymamrotał pod nosem  po czym zasiadł w ławce obok mnie.Kiedy usiadł koło mnie nie wiedziałam co zrobić,ale jedyne co mi pozostało to się przedstawić,bo w końcu naj prawdopodobiej będę siedzieć z nim do końca tego semestru jak nie dłużej,
-Cześć-przywitałam się wymuszając przy tym uśmiech-Jestem Selena a ty?
-Justin-rzucił oschle i zaczął rozglądać się po klasie.
Nurtowało mnie jedno pytanie,dlaczego,przyszedł dzisiaj do klasy z dyrektorką.Przeważnie odprowadza ona uczniów którzy coś przeskrobali i mieli z nią długo rozmowę,a on chyba jeszcze nic nawyprawiać.No właśnie chyba.Chwilę się zastanawiałam czy zadać to pytanie czy nie,ale w końcu ciekawość wzięła górę i tak po prostu zapytałam.
-Czemu przyszedłeś już pierwszego dnia ,do klasy z dyrektorką?-ugryzłam się w język,ponieważ poczułam na sobie,jego chłodne spojrzenie i już wiedziałam,że nie powinnam zadawać tego pytania.
- Co cię to obchodzi?-odwróciłam głowę w jego stronę,napotykając tym samym jego spojrzenie,po którym przez moje ciało przeszły ciarki,po czym już więcej się nie odezwałam.
Resztę lekcji nie odzywaliśmy się do siebie,może to nawet lepiej bo i tak chyba bym nie dała wydusić z siebie słowa, a jemu coś mi się zdaje nie paliło się do rozmów.

 *
Lekcje do przerwy na lunch minęły dość szybko,kiedy nastała długa przerwa od razu udałam się do gabinetu pani dyrektor.Będąc przed dziwami zapukałam nieśmiało i czekałam aż ktoś je otworzy.Długo czekać nie musiałam długo czekać,ponieważ po chwili otworzyły się,a za nimi ukazała się postać,do której tutaj przyszłam.
-Wejdź-powiedziała i wskazałam ręką na znak,żebym weszła.
Po wejściu zasiadłam na krześle,które zostało mi wskazane przez panią dyrektor.Zaraz po mnie zasiadła i ona tylko,że po drugiej stronie biurka.
-Więc,zapewne pamiętasz,jak w tamtym roku wspominałam ci o pewnym projekcie na temat miasta?-przerwała spoglądając na mnie a gdy ja tylko kiwnęłam na znak,że pamiętam zaczęłam kontynuować-Ten projekt dałby ci w papierach lepsze referencje.
-Tak i bardzo mi zależy,żeby móc go zrobić-od powiedziałam zgodnie z prawdą.
-To znaczy,że podejmujesz się zadaniu?-spytała,spoglądając na mnie.
-Tak
-To wspaniale,tylko jak pewnie wiesz musisz zrobić ten projekt z jakimś partnerem-po informowała mnie wstając i drepcząc po swoim gabinecie.
-Tak i jeśli można,myślałam o Ashley Brown-za proponowałam lekko się uśmiechając.
-Można,myślę że ona będzie idealną partnerką,ponieważ składała papiery do tej szkoły co ty-powiedziała dalej chodząc po pokoju.-Ale muszę się jeszcze nad tym zastanowić.
-Dobrze
-Doskonale, a teraz leć na lekcje,bo się spóźnisz.Zaraz koniec lekcji.-po informowała mnie uśmiechając się przy tym.
-Do widzenia-od powiedziałam,po czym wstałam i wyszłam z gabinetu.
Wychodziłam z dobrym humorem,do puki ktoś go nie popsuł.Otwierając drugie drzwi żeby wyjść popchałam je trochę za mocno na co one walnęły  w coś a raczej kogoś,kogoś kogo zaczynałam powoli nienawidzić.
-Ej! Uważaj kurwa co robisz-warknął,a o ile dobrze zauważyłam z jego oczu ciskały piorunu w moim kierunku.
-Przepraszam,nie chciałam,a czekaj może chciałam-postanowiłam się z nim podroczyć,ale to chyba nie był najlepszy pomysł.
-Lepiej dla ciebie Gomez,żeby to było niechcący,bo następnym razem nie będę taki miły-przyparł mnie do ściany i powiedział to z jadem w głosie.
-Puszczaj-krzyknęłam,ale tak żeby tylko on mnie usłyszał.O dziwo puścił mnie i nie odzywając się już zniknął za drzwiami gabinetu.Ja natomiast poprawiłam tylko swoje ubrania i skierowałam się w ponownie w stronę swojej szafki.Dupek to pierwsze co mi się nasuwa,kiedy myślę o tym człowieku.Znajdując się przed szafką wyciągnęłam z niej już dzisiaj drugi raz potrzebne książki i poszłam do klasy od matematyki.

*
Reszta lekcji minęła dość szybko.Gdy byłam już pod domem,wyjęłam z torebki klucze i otworzyłam drzwi a następnie weszłam do domu,gdzie w przedpokoju ściągałam buty i skierowałam się w stronę schodów prowadzących na piętro.Będąc już przy schodach zauważyłam mamę,która wyszła z kuchni i opierała się o futrynę.
- Sel-zaczęła i wróciłam do kuchni-Choć na chwilę.
- Tak,coś chciałaś-spytałam wchodząc za nią do pomieszczenia.
- Nic,tylko chciałam zapytać jak było w szkole-od powiedziała przez uśmiech
- Dobrze,jak zawsze.
-A ten projekt z tamtego roku,co mi o nim mówiłaś,wiesz już coś na ten temat?-spytała podchodząc do blatu i zaczynając kroić warzywa.
- Tak,będę go robić z Ashley,ale jeszcze nic nie wiadomo-wyjaśniłam jej.
- To dobrze
- Tak-zapewniłam uśmiechając się,po czym poszłam do swojego pokoju gdzie wyciągnęłam książki i zeszyty i zaczęłam odrabiać lekcje.


sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 4


O 6.00 obudził mnie dźwięk budzika.Leniwie zwlekałam się z łóżka i poszłam do łazienki.Związałam włosy w koka i weszłam pod prysznic aby się odświeżyć.Kiedy wyszłam otuliłam się ręcznikiem po czym  udałam się do pokoju po coś do ubrania.Stanęłam przed szafą i otworzyłam ją ,wyciągnęłam z niej parę jeansów oraz białą bluzkę z czarnym kołnierzykiem  a do tego czarną marynarkę z rękawami 3/4 i czarne buty na koturnie.Po ubraniu się wróciłam do łazienki z zamiarem uczesania się i pomalowania.Zrobiłam delikatny makijaż i rozpuściłam włosy,które tylko rozczesałam i pozastawiałam naturalne loki.Gdy przejrzałam się w lustrze uznałam,że wyglądam elegancko i mogę iść tak na rozpoczęcie roku szkolnego.Schodząc na dół doleciał do mnie zapach naleśników,więc przy spieszyłam i szybko weszłam do kuchni gdzie spotkałam moja mamę.
-Hej-powiedziałam na przywitanie i pocałowałam ją w policzek co ona odwzajemniła.
-Hej Sel-przywitała mnie i uśmiechnęła się czym mnie zaraziła.
-Ślicznie wyglądasz-skompletowała mnie przyglądajac się uważnie mojemu strojowi-Siadaj,proszę-podała mi talerz z naleśnikami a ja zasiadłam przy stole.
-Dziękuje-podziękowałam i zabrałam się za konsumowanie mojego śniadania.
Po zjedzeniu posiłku pobiegłam szybko do swojego pokoju,skąd wzięłam swoją torbę i wróciłam na dół gdzie wyszłam z domu i ruszyłam w stronę szkoły.Szłam powoli,ponieważ miałam jeszcze 45 minut a droga do szkoły zajmuje mi niecałe 30.Będąc na schodach prowadzących do szkoły zauważyłam Belle i Ashley i od razu do nich podeszłam.
-Hej przywitałam się
-Hej-od powiedziały nawet na mnie nie patrząc,ponieważ były w cos a raczej kogoś zapatrzone.
Postanowiłam popatrzeć  tam gdzie one.Ujrzałam chłopaka w naszym wieku,który opierał się o swój biały, sportowy i na pewno drogi samochód.ubrany był w białą koszulkę z krótkim rękawem,która odsłaniała dużą ilość tatuaży na jego lewej ręce,miał też czarne spodnie mocno opuszczone w kroku oraz czarne Supry.Włosy miał postawione do góry na żel  a na nosie czarne okulary przeciw słoneczne.Był przystojny, ale nie aż tak aby "ślinić" się na jego widok tak jak to robiły wszystkie dziewczyny ze szkoły a w tym moje przyjaciółki.Kiedy oderwałam od niego wzrok postanowiłam spytać się Ash i Bell kto to,dlatego że nie widziałam go w tej szkole wcześniej.
-Hallo! Ziemia ziemia do moich przyjaciółek-powiedziałam i zaczęłam im wymachiwać rękami przed oczyma. śmiejąc się z ich nieobecności.
-Możecie mi powiedzieć Kto to? I czemu się w niego tak wpatrujecie-spytałam rozbawiona,
-Co?-spytała Bella jak już oderwała wzrok od chłopaka.
-Pytałam się kto.....
-A on jest nowy w szkole,krążą już o nim nawet plotki,że jest ćpunem a nawet handlarzem.-mówiąc to Bell spojrzała na mnie-A i ponoć to jego już piąte liceum.
-Ok, to już o nim trochę wiem i uważam,że trzeba się trzymać od niego z daleka.-oznajmiłam a one się zaśmiały.-A teraz powiedzcie mi czemu się  mu przyglądacie?
-Może to my powiniemy się ciebie spytać czemu ty mu się nie przyglądasz.-zaśmiała się Ashley i dodała-ale tak na serio obserwujemy go bo jest mega przystojny.
-A ja sądziłam,że wybrankiem Bell jest Nialler-powiedziała śmiejąc się.
-Tak Niall bardzo mi się podoba,ale to nie znaczy,że nie mogę oglądać się za innymi.-wytłumaczyła mi przyjaciółka a ja wywróciłam oczami.
-Ok,niech ci będzie......-chciałam coś jeszcze powiedzieć lecz nie było mi dane,ponieważ ktoś podszedł do mnie od tyłu i zasłonił mi oczy.
-Kto to?-spytała osoba zakrywająca mi oczy.
-Hmm...Niech zgadnę może Liam-od powiedziała drocząc się choć tak naprawdę wiedziałam kto to.
-Nie,zgaduj dalej
-Może Niall-dalej się droczyłam
-Nie-zaprzeczyła osoba,której imię miałam zgadnąć.
-To nie wiem.Harry.-powiedziała uśmiechając się.
-Brawo zgadłaś-zaćwierkał uradowany,że w końcu zgadłam i odsłonił mi oczy.Ja zaś odwróciłam się i pocałowałam go na przywitanie w policzek.
-A one co takie nieobecne-spytał Liam.
-Obserwują tego nowego-od powiedziałam spoglądając na nich.-Wiecie cos o nim.
-Trochę,ale to tylko z plotek.-rzucił Niall
-A mianowicie co?-spytałam zainteresowana informacjami o nowym.
-No nie wiem.może to,że ponoć jest nieobliczalny i ponoć z każdej poprzedniej szkoły wyleciał za liczne bójki i sprzedaż narkotyków.-skończył swój monolog Liam a w głosikach szkolnego radia rozbrzmiał się głos pani dyrektor,który oznaczał,że apel zaraz się zacznie.
-Choć my-rzuciłam a chłopcy poszli przodem a ja za nimi do czasu aż spostrzegłam,że obok mnie nie idą moje przyjaciółki.Odwróciłam się i ujrzałam je jak stały i o czymś rozmawiały.podeszłam do nich,żeby je pinformować,że powinnyśmy już iść na sale gimnastyczną.
-Nie chce wam przeszkadzać w rozmowie o nowym.ale apel się zaczyna i chyba wypadałoby się tam udać.-przeszkodziałam im w rozmowie i spojrzałam na nie.
-Już idziemy-powiedziały po czym ruszyły w stronę sali a ja z nimi.Będąc przed salą odpiął mi się but więc kucnęłam i gdy już miałam się wyprostować ktoś mnie popchnął i upadłam.Od razu spojrzałam do góry,żeby zobaczyć kto był sprawcą mojego upadku.Moim oczom ukazał się ten nowy a właściwie jak dobrze usłyszałam biegnącego za nim  i krzyczącego jego imię Chris`a czyli mojego byłego to ma na imię Justin.On natomiast za nim mi pomóc uśmiechnął się pod nosem i poszedł dalej.Co za dupek pomyślałam i wstałam i ruszyłam w kierunku sali. 
Po apelu razem z całą paczką udałam się na lody do pobliskiej kawiarni.Kiedy zajęliśmy miejsca i zamówiliśmy oraz dostaliśmy zamówienia,zapanowała między nami cisza co jest rzadkością,ponieważ zawsze każdy jest wygadany na różne tematy.Po chwili postanowiłam ja przerwać.
-To jak wam minęła wczorajsza impreza-wiem,że to głupie pytanie.ale liczą się chęci.
-Dobrze,szkoda,że nie poszłaś z nami-od powiedział mi Niall.
-Mhm.....No szkoda,ale wiecie co sądzę o imprezach.-przypomniałam im .
-Tak wiemy-potwierdziła Ash i się uśmiechnęła.
-Ale,na następną już musisz iść,Ponieważ organizuje ją Mike i będzie tam cała szkoła.-oznajmił mi Harry.
-Ta,was do reszty pogięło.Po pierwsze nie lubię imprez jak już zapewne wiecie-przerwałam na chwilę a oni przytaknęli.-A po drugie Będzie tam Chris.
-No przestań co ci szkodzi pójść na jedną impreze,chociaż pójdź zobaczyć jak to będzie wyglądać-zachęcał Liam.
-Nie,dzięki-uśmiechnęłam się wymijająco.
-Liam ma racje co ci szkodzi,po za tym co,że będzie Chris nie jesteście już razem .-oznajmiła Bella i wyrzuciła ręce w powietrze-Nikt ci nie każe z nim rozmawiać ani tańczyć.
-Nigdzie nie idę,wolę posiedzieć w domu.-przerwałam się na chwilę zastanawiają nad odpowiedzią.To co,że jest moim byłym po prostu nie chcę go spotkać.
-I tak spotkasz go w szkole,co za różnica tu czy tam-poinformowała mnie Ash-Choć będzie fajnie.Kto w twoim  wieku spędza piątkowy wieczór w domu?
-Ja i nigdzie  się nie wybieram.-oświeciłam ją.
-Ohhhh....Ta nasza Sel-powiedział Harry takim głosem,że wszyscy się zaśmiali nawet ja.
Reszta dnia minęła nam na wygłupach a właściwie na rzucaniu się trawą w parku,do którego poszliśmy po zjedzeniu lodów oraz na chlapaniu się wodą w fontannie.Uwielbiam takie chwilę,ponieważ one najbardziej zapadają w pamięci.Jak na razie uważam,że moje życie jest wspaniałe,czyli takie o którym morzy nie jedna nastolatka,ale niestety nie wiem ile to potrwa dlatego cieszę się każdą chwilą.Wracając rozmyślałam jeszcze na temat jakie moje życie nie jest aż doszłam pod dom.Gdy weszłam do domu,ściągnęłam buty a potem ruszyłam w stronę schodów.W salonie ujrzałam rodziców siedzących na kanapie i oglądających jakiś film.
-Dobranoc-rzuciłam i nie czekając na odpowiedź wbiegłam schodami do góry a następnie do pokoju.Z powodu mojego dzisiejszego,wielkiego zmęczenia ku mojemu zdziwieniu wzięłam bardzo szybki prysznic co u mnie jest rzadkością  i przebrałam się w piżamę a następnie położyłam się spać.
___________________________________________________________________________________
Postanowiłam dodać rozdział wczesniej,ale nowy rownież pojawi się po 14.Życzę miłego czytania. 



niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 3


Notatka pod rozdziałem

 Wstałam dzisiaj o 6.00 po czym obudziłam Ash a następnie razem obudziłyśmy Belle.Postanowiłyśmy zrobić tak jak wczoraj obgadałyśmy,czyli ja pójdę do łazienki po prostownice a później do pokoju Harrego  i wyprostuje mu włosy.Bella zaś zabierze wszytkie jedzenie z domku i gdzieś je schowa,a Ashley pochowa wszystkie sztućce i zostawi tylko łyżki,ponieważ Liam się ich boi.Właśnie zmierzam do pokoju Hazza,kiedy już po cichu już weszłam podłączyłam prostownice do kontaktu i odczekałam chwilę aż się zagrzała,kiedy się gdy była już gotowa zabrałam się za prostowanie.Dobrze ż ona ma taki mocny sen i nic nie wie.Jak on to zobaczy to się chyba biedulek załamie,ale co ja się przejmuje to ma być w końcu zemsta.Po skończeniu wróciłam do pokoju,żeby się położyć i poczekać  na ich reakcję gdy wstaną.Ze snu wyrwały mnie krzyki i dobijanie się do drzwi od mojego pokoju,postanowiłam więc wstać i podejść do drzwi,aby sprawdzić kto się tak dobija.Gdy je otworzyłam ujrzałam zapłakanego,a zarazem złego Harego.
-Hej!Co chciał.......-chciałam spytać lecz nie było mi dane.
-Jak mogłaś mi coś takiego  zrobić-krzyknął  ze łzami w oczach,wskazując na swoje włosy.
-Skąd masz pewność,że to ja?-spytałam zakradając ręce na piersi i unosząc brwi.
-No nie wiem-zrobił chwilową przerwę-Jestem bystry.
-Dobra niech Ci będzie.Tak to ja zrobiłam,ale to jest zemsta za wczoraj-przyznałam się,a zaraz usłyszłam krzyk Niall`a,czyli pewnie już wstał.zemsta przebiega zgodnie z planem.
-Gdzie jest wszystkie jedzenie!!!!!!!Oddajcie je!!!
Nie słuchając co ma jeszcze do powiedzenia Styles zbiegłam szybko na dół,a tam zobaczyłam moje przyjaciółki i głodomora.kiedy na zszedł Harry wszyscy zaczęli się śmiać łącznie ze mną.
-Stary co Ci się stało?-spytał Horan prawie kładąc się ze śmiechu na ziemie choć my nie byłyśmy lepsze.
-Wyprostowali mi włosy,a na co to wygląda?-od powiedział mu oburzony-Jak one mogły?Jak ja teraz wyglądam?
-Ty się lepiej tak nie śmiej.-wskazał na Niall`a-Co masz zamiar zjeść na śniadanie?Ty długo nie wytrzymasz o pustym żołądku-do powiedział,łapiąc się za włosy i oglądając je dokładnie.W tym momecie wyglądało to komicznie,natomiast Niallowi nie było do śmiechu.
-Masz racje-przyznał przyjacielowi rację-Oddajcie mi jedzenie!!!Proooszę,proszę,proszę-mówił błagalnym tonem-Mam prosić na kolanach.
W tym momencie myślałam,że już nie wyrobie tu ze śmiechu.
-Tak,tak błagaj na kolanach to może wtedy ci je oddamy-powiedziała rozbawiona Ashley.

Na co chłopak uklęknął i zaczął prosić.
-Proszę,proszę,......Proooszę-błagał,a nagle do kuchni wszedł Liam z miną WTF przypatrując się całemu przedstawieniu,czyli Hazzie oglądającemu swoje proste włosy oraz Niallowi błagającemu na kolanach o jedzenie i nam dziewczyną nabijającymi się z nich.Po chwili podszedł do szafki z zamiarem wyciągnięcia  widelca,a potem sałatki jak zawsze  z rana,ale kiedy otworzył szufladę ujrzał same łyżki co go strasznie przeraziło i szybko ją zamknął,po czym odwrócił się do nas i zapytał.
-Ej!Co to ma znaczyć?
-Widać,że ciebie też kara spotkała za wczoraj-powiadomił go Harry
-Ale jaka kara za wczoraj?-ponownie zapytał nie do końca wiedząc o co chodzi.
-Kara za to,że wrzuciliśmy je wczoraj do jeziora z nienidzka-oświecił go Niall podczas wstawania z podłogi.
-A tak już sobie przypominał-powiedział pocierając się po skroni.
-Dobra,już się odegrałyście.Ja padam z głodu,Harry rozpacza za swoimi loczkami.a  Liam jest przerażony.-tłumaczył  Niall
-Nie!-krzyknełyśmy razem -Nie oddamy tobie jedzenia a Liamowi i Haremu widelców oraz lokówki.Sami musicie sobie znaleźć-do powiedziałam i chytrze się uśmiechnęłam.
-Ok,tak chcecie się bawić to dobrze.Dopóki nas nie przeprosicie nie odzywamy się się do was.co nie chłopaki?-zapytał Harry wskazując na chłopaków.
-Tak -odrzytakneli razem Horan z Paynem.
-Trochę jak dzieci,ale niech wam będzie.My nie mamy za co was przepraszać,jest remis-oznajmiła Ash.
Po chwili dyskutowania jeszcze,poszłam na górę przebrać się w strój i pójść się  poopalać,w końcu to ostatni dzień wakacji i popołudniu wracamy do domu.No więc gdy byłam już w pokoju,wyjęła z mojej torby czerwony strój kompielowy z białymi kropkami taki sam ma Ashley tylko,że zielony.Po wzięciu moich rzeczy i przebrani się wzięłam  z torby jeszcze białą chustkę,która się owinęłam oraz ręcznik i telefon.Następnie udałam się na plażę.Tam już czekały na mnie dziewczyny.Gdy już rozłożyłam ręcznik oraz nasmarowałam się kremem UV ułożyłam się wygodnie na nim i zaczęłam rozmowę.
-Jak myślicie długo będą się gniewać?-zapytałam spoglądając na Ash i Bell.
-Raczej nie,no chyba,że może Hazz trochę dłużej ale to na pewno długo nie potrwa.-oznajmiła Bell.
-Miejmy nadzieje-zaśmiałam się.
-A tak wogule,o której wyjeżdżamy?-Ash spojrzała na nas.
-Wiesz,że nie wiem.
-Hej!!!! Chłopaki,o której wracamy-krzykneła Bella.
-Która jest godzina-spytał krzycząc Niall.
Po tym pytaniu szybko zerknełam na wyświetlacz telefonu z zamiarem sprawdzenia godziny.
-Jest 13,00-odkrzyknełam im.
-To o 15,00-krzyknął Harry-Bo przecież trzeba jeszcze oblać koniec wakacji.-dodał
-Ok!Masz racje trzeba jakoś podsumować te wakacje-krzyknęła do chłopaków Bella-Ash idziesz z nami?-spytała dziewczyna spoglądając na nią.
-No jasne,że tak nie odpuszczę takiej okazji-od powiedziała po czym zwróciła się do mnie co zaraz po nie uczyniła Bella
-A ty idziesz Sel?No proszę choć Będzie fajnie.-zapytała w jej oczach można było dostrzec promyki nadzieji.
-Nie,wiecie co ja sądzę o imprezach,ja się nigdzie nie wybieram.Ale wy możecie sobie iść.-odpowiedziałam wściekła,że znowu zaczynają wałkować ten temat.
-Chłopaki!!!-zawołała ich Bella,a oni zaraz stali już obok mnie.
-Pomużcie nam ją namówić do pójścia  na imprezę.-prosiły obie z minami szczeniaczków.Na co ja  przewróciłam oczami bo wiem,że i tak nie uda im się mnie namówić do pójścia na imprezę.to już chyba będzie 100 raz jak nie lepiej.Z rozmyśleń wyrwał mnie gołosy znajomych.
-Selena.Sel.Selcia  no prosimy,będzie fajnie,chociaż spróbuj-powiedział zachęcająco Liam,a inni czekali na moją reakcję wyczekująco.
-Nie,nie zmienię zdania choćbyście bałagalii próbowali ile wlezie-od powiedziałam im trochę pod denerwowana.
-Chociaż spróbuj-próbowała mnie na mówić Bella.
Nie chcę się z wami kłócić,więc skończmy ten temat.-ostrzegłam spoglądajc na chłopaków-A wy co już się nie gniewacie.
-Tak-krzyknęli zgodnie po czym dodali-Już się nie gniewamy.
Po ich wyznaniu uśmiechnełam się co wszyscy odwzajemnili.Czas do 14,30 minął przyjemnie,cały czas żartowaliśmy trochę pływaliśmy i nawet pograliśmy w siatkówkę,w która nawet dobrze mi szło.Gdy wybiła 14,30 wszyscy zaczęli się zbierać i iść w stronę domku aby się odświeżyć i spakować,Kidy się spakowałam oraz przebrałam w naszykowane wcześniej ciuchy.Czyli krótką żółtą bluzkę odkrywającą brzuch z nadrukiem "Happy" a do tego czarne krótkie czarne spodenki zaś na nogi założyłam czarne trampki.Gotowa wziełam swoja torbę i zeszłam na dół gdzie wszyscy czekekali przy samochodzie na mnie i Ashley ciągnącą za soba olbrzymią torbę.Zaraz po tym jak zapakowaliśmy bagaże i wsiedliśmy do samochodu ruszyliśmy.podróż nie trwała długo,robiliśmy praktycznie to samo co w czasie drogi w tamtą stronę.Po drodze również wstąpilismy do restauracji na obiad,ponieważ każdy zgłodniał.zanim się obejrzałam samochód zaparkował pod moim domem.Wysiadając pożegnałam się z przyjaciółmi po czym wyjęłam z bagażnika swoja torbę i ostatni raz im pomachałam na pożegnanie.Kiedy otworzyłam drzwi i weszłam do domu w pokoju zauważyłam mojego brata,który chyba właśnie miał zamiar wychodzić.
-Hej-przytulałam go co on odwzajemnił-Gdzie idziesz?
-Hej mała,idę do Ryana,jak coś rodziców nie ma będą później-oznajmił mi
-ok.A gdzie wogule poszli-spytałam spoglądając na niego kiedy się wyswobodziłam z uścisku.
-Do nowych sąsiadów naprzeciwko.Dobra to ja lecę,jak coś dzwoń-przypomniał.
-Tak wiem.-usmiechnełam się do niego-Narazie!-pożegnałam się po czym wzielam swoja torbę i udałam się do swojego pokoju.Po postawieniu jej na podłodze wyjęłam z niej  ciuchy i je do kosz na pranie stojącego w łazience a kosmetyczkę schowałam na szafki pod umywalką a następne pusta już torbę schowałam do szaf .Zerknęłam na wyświetlacz telefonu i zauważyłam kilka esemesów od przyjaciół typu"Dobranoc" lub "Miłych snów"  po przeczytaniu ich odpisałam im "Dobrej zabawy" bądź "Baw się dobrze" po czym zerknęłam  na godzinę i była 20,20 więc wyjęłam z szafy zieloną bokserkę oraz krótkie dresowe spodenki a zaraz po tym poszłam do łazienki.Po rozebraniu się weszłam pod prysznic odkręciłam ciepłą wodę,która zmoczyła moje ciało i zaczęła się myć.Namydliłam swoje ciało truskawkowym płynem po czym opłukałam się i zabrałam się za mycie włosów również truskawkowym szamponem po tym wszystko dokładnie spłukałam i owijając się ręcznikem wyszłam z kabiny.Wytarłam się i przebrałam się w swoją piżamę potem  rozczesałam włosy i wysuszyłam.Wróciłam do pokoju gdzie wzięłam z biurka moją ulubioną książkę pt. "Hobbit" i z nią położyłam się w łóżku i zaczęłam czytać.Po nie długiej chwili czytania usnęłam.
_______________________________________________________________________________
Hej! No i mamy kolejny rozdział.Nastepny powinien pojawić się po 14 lutym.ponieważ mam problemy z dostępem do komputera.Zapraszm na aska tam odpowiem na wszystkie pytania związane z blogiem.A i jeszcze jedno proszę pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza.