niedziela, 21 grudnia 2014

Rozdział 11

Gdy odwiozłem Selene postanowiłem pojechać do klubu.Jadąc poczułem wibracje z kieszeni więc wyjąłem telefon z kieszeni drugą trzymając kierownicę.Przejechałem palcem po ekranie odblokowując go,a następnie odczytałem wiadomość.Odłożywszy telefon westchnąłem zrezygnowany i zawróciwszy ruszyłem w stronę baraków gdzie czekali już na mnie przyjaciele z jakąś ważną wiadomością.Po drodze myślałem co im zrobię jeśli ich wezwanie tam będzie głupie,a ja przez nich musiałem zrezygnować z imprezy i dobrej zabawy.Wjeżdżając na podjazd zauważyłem stojące tam już auta chłopaków.Odpinając pas wysiadłem zamykając samochód po czym ruszyłem w stronę wejścia do magazynu.W  środku pierwsze co zrobiłem to przywitałem się z przyjaciółmi po męsku i zająłem miejsce obok Conor'a na kanapie.
-W jakiej ważnej sprawie mnie wezwaliście?-zapytałem patrząc na nich wyczekująco.
-Mike chce z tobą porozmawiać- wyjaśnił Dan klepiąc mnie po ramieniu stojąc za mną.
-O jesteś już,to dobrze-do pomieszczenie wszedł Mike z poważną miną jak zawsze-Chłopcy zostawcie nas samych-dodał siadając na stoliku przede mną,a chłopaki opuścili tą cześć magazynu.
-A więc mów co chcesz,bo mam już plany na wieczór-burknąłem zły poprawiając się na kanapie.
-Spokojnie-podniósł rękę do góry uspakajając mnie tym-To jest ważniejsze od tych twoich pustych panienek i litrów alkoholu.
-W takim razie oświeć mnie co jest takie ważne-zaśmiałem się bez kszty humoru patrząc na niego wyczekująco.
-Okay..-zaczął pocierając dłonie i zerkając na mnie kontynuował-Jak już wiesz nasz były wróg Josh Gomez powrócił do swojego starego zajęcia.
-On śledzi twoją grupę od dobrych paru lat-prycham na jego słowa.Po co mówi mi coś co wiem.
-Dobrze,to pewnie też wiesz,że on tez ma wrogów?-zapytał lecz nie czekał na odpowiedź z mojej strony tylko ciągną dalej-Tu się właśnie zaczynają schody.
-Niby jakie-spytałem podnosząc się i patrząc na niego zaciekawiony.
-Musimy się dowiedzieć kilka rzeczy,ale jeśli go zabiją to będzie po wszystkim-oznajmił z pełnym skupieniem wymalowanym na twarzy,które mogło by przerazić niektórych lecz nie mnie.
-I jaka w tym moja rola?-uniosłem brwi w geście pytającym pocierając dłońmi o uda.
-Zaraz do tego dojdę.Spokojnie-mruknął zakładając ręce za kark-On sam da radę się obronić i tu jest haczyk on ma dzieci.One są idealnym celem,aby się na nim zemścić dlatego jego wrogowie tylko czychają.
-No dobra to już wiem-jęknąłem zirytowany jego ciągłym przedłużaniem-Przejdź do rzeczy-ponaglałem chcąc już mieć tą rozmowę za sobą.
-Będziesz pilnować jego córki-oznajmił,a ja spojrzałem na niego rozbawiony.
-Nie będę nikogo pilnował-oburzyłem się wstając z sofy-Nie jestem żadną niańką.
-Nie zachowuj się jak dziecko-warknął chodząc po po pomieszczeniu-W poprzednim gangu byłes ponoć najlepszy,a teraz cyrki odwalasz?
-Tak byłem najlepszy,ale nie robiłem za jakieś niańki-opierając się o ścianę spojrzałem na niego wrogo.
-Nie będziesz za nią robił-wyjaśnił mężczyzna co wcale nie poprawiło mojego spojrzenia na ta akcje-Będziesz ja tylko bronił i przy okazji wyciągniesz z niej kilka informacji na temat jej ojca.
-Dobra.....-zaciąłem się zastanawiając czy kontynuować -Co z jej bratem?
-Jej brat już ma trochę w tym praktyki i myślę,że się obroni-mruknął siadając na podłokietniku kanapy.
-W takim razie kim jest ta dziewczyna i od kiedy mam ja zacząć pilnować?-zapytałem wiedząc iż już się z tej sprawy nie wywiąże.
-Tego dowiesz się juto,ponieważ musimy jeszcze zebrać jeszcze parę informacji na jej temat-poinformował wyciągając z kieszeni paczkę papierosów-A teraz możesz już sobie jechać na tą imprezę.Panienki czekają.-dodał,a ja wyszedłem z magazynu trzaskając drzwiami otrzymując przy tym zaciekawione spojrzenia chłopaków z gangu.Nic nie mówiąc posłałem im tylko spojrzenie i wsiadłem do samochodu i odpalając wyjechałem na drogę prowadzącą do centrum miasta.
**********
Rano obudziłem się w łóżku lecz nie swoim.Otworzywszy oczy rozejrzałem się po pomieszczeniu.Nie było to mój pokój ani z żadnych moich przyjaciół.Leniwie przeciągnąłem się przewracając na bok.Koło mnie leżała jakaś dziewczyna o blond włosach przykryta pierzyną po same uczy,jedynie nieliczne kosmyki jej włosów wyłaniały się spod kołdry.Jak pięknie-pomyślałem uśmiechając się sam do siebie jednak moje plany się powiodły.Ziewając wstałem od razu szukając wzrokiem moich ubrań.Kiedy je odnalazłem ubrałem się szybko i sprawdziwszy swoje kieszenie  wyszedłem z pomieszczenia,a następnie z domu.Na podjeździe stało moje auto co mnie dość zadziwiło gdyż wczoraj zalałem się w trzy dupy i jestem strasznie ciekawy jak się tu znalazło.Czyżbym prowadził po pijaku?Najwyraźniej tak.Odnajdując kluczyki w kieszeni wsiadłem do samochodu i wyjechałem na ulicę prowadzącą do mojego domu.

Selena P.O.V
Obudziła się dziś o dziwo wyspana.Szybko wstałam i od razu udałem się do łazienki gdzie wzięłam kąpiel,pomalowałam się i uczesałam,Po czym wróciłam do sypialni i podchodząc do szafy otworzyłam ją wybierając strój na dzisiaj i czystą bieliznę.Ubrana zarzuciłam torbę z książkami na ramię i schowawszy telefon do kieszeni spodni zeszłam na dół.W kuchni na blacie czekało już na mnie śniadanie przygotowane przez moją mamę.Gdy zjadłam odłożyłam naczynia do zmywarki i założywszy buty w przedpokoju wyszłam z domu uprzednio zamykając je na klucz.Na podjeździe czekał już na mnie jak zawsze rano Harry.Wsiadając do auta przywitałam się z nim i ruszyliśmy do szkoły.Całą drogę byłam wpatrzona w drogę przez co całkowicie odpłynęłam.
-Ziemia do Selly-ktoś  szturchnął mnie w ramię dzięki czemu wróciłam do świata żywych-Jesteśmy już na miejscu-dodał jak mogłam się domyśleć Hazza,gdyż byłam a aucie tylko z nim.
-Już wysiadam-mruknęłam chwytając torbę leżącą na tylnim siedzeniu i złapałam za klamkę dodając-Dzięki.
-O czym tak myślałaś-zaśmiał się Styles dorównując mi kroku idąc w kierunku drzwi do budynku szkoły.
-O niczym konkretnym-rzuciłam wchodząc schodami.
-W porządku-mrukną bardziej do siebie niż do mnie przepychając się między uczniami,aby w dalszym ciągu być koło mnie-Jak tam twoje wczorajsze zdjęcia?
-Świetnie-rzuciła, a na moich ustach zagościł mimowolny uśmiech-Bardzo dobrze się bawiłam i chyba za szybko go oceniłam.
-Naprawdę?-spytał nie dowierzając choć pod jego nosem wymalował się cień uśmiechu-Czyli przypuszczenia Liam'a się nie sprawdziły.
-Tak-przytaknęłam żegnając się tym samym z przyjacielem,ponieważ on miał chemię, a ja historię.Szłam do klasy,aż wpadłam na kogoś.Tak jestem wielką szczęściarą-czujecie ten sarkazm?
-Patrz jak chodzisz-usłyszałam,kiedy zaczęłam zbierać swoje rzeczy,które wypadły mi z torby.
-Przepraszam-mruknęłam lecz ta osoba nic nie odpowiedziała tylko odeszła.Równo z dzwonkiem weszłam do klasy i zajęłam swoje miejsce na tyłach klasy.
**********
Po lekcji ruszyłam w stronę szafki po książki na następna lekcję.Stając na przeciwko niej słyszałam dookoła siebie szepty lecz postanowiłam to zignorować i zając się tym po ci tam poszłam.Pakowałam książki do torby nie zwracając uwagi na zaczepki,aż do czaku,kiedy to usłyszałam słowa Kally zwrócone do mnie.
-Ej Gomez ukradłaś ten sweter babci?-zapytała wybuchając śmiechem-Odsłoniłabyś trochę ciała,a nie się zakrywasz jak zakonnica.
-Wiesz co?-spytałam odwracając się przodem do niej-Wolę chodzić jak zakonnica niż półnaga.Po za tym to szkoła,a nie jakiś burdel-syknęłam zapinając torbę.
-Pierw to trzeba mieć co odsłaniać-rzucił rozbawiony Kevin przybijając żółwika z Dan'em.
-Co wy od niej chcecie.-zaczął Chaz,a ja uśmiechnęłam się w duchu,że chociaż jeden normalny-Może nie wygląda za ciekawie,ale w innych rzeczach może być świetna-dodał,a mi szczeka opadła.Jednak się pomyliłam co do niego.
-Ty tylko o jednym-warknęłam zirytowana-Idiota-gdy chciałam już odchodzić poczułam uścisk na nadgarstku i zostałam pociągnięta w tył.
-Puszczaj-podniosła lekko głos,ale nie tak,aby usłyszało mnie pół szkoły,
-Zostaw ją Chaz-usłyszałam,a mój wzrok spoczął na Justinie, na co on się łobuzersko uśmiechnął-Ona jest moja-dodał zaczynając krążyć dookoła mnie.Co nie powiem dość mnie krępowało-To jak dokończymy po szkole to co zaczęliśmy na imprezie?-zaczął,a po moim ciele przeszły nieprzyjemne ciarki.
-Zostaw mnie-zażądałam i w tamtym momencie zadzwonił dzwonek na lekcji.
-Jeszcze zobaczymy- mówiąc to uśmiechnął się perfidnie-A teraz choć idziemy na angielski-dodał  na co jego przyjaciele wybuchli śmiechem,a ja przewróciłam oczami na ich dziecinne zachowanie.
-No nie wierze ty zaproponowałeś pójście na lekcje-prychnęłam poprawiając torbę na ramieniu.
-A widzisz-posłał mi rozbawione spojrzenie łapiąc mnie za dłoń-To my idziemy chłopaki-rzucił i zaczął ciągnąc mnie do klasy,a ja nieudolnie próbowałam się wyrwać z jego uścisku.
-Puścisz mnie?-zapytałam wiedząc,że i tak nie uwolnię się od niego,gdyż jest silniejszy.
-Nie-pokręcił przecząco głową splątując swoje place z moimi na co otrzymaliśmy masę zaciekawionych spojrzeń.
-Dlaczego?-dopytywałam starając się zachować spokój.
Cisza.....
-Odpowiesz mi?-mruknęłam chcąc jakiejkolwiek odpowiedzi.
-Zadajesz za dużo pytań-nie powiem cudowna odpowiedź.Dobra chciałam jakiejkolwiek,ale ta się to takiej nie zalicza przynajmniej dla mnie.
-Nie prawda-pokręciłam przecząco głową w dalszym ciągu będąc trzymana przez szatyna-Odpowiesz?
-Prawda-zaśmiał się,a jego śmiech był taki cudowny.Opanuj się Sel-Odpowiem,bo zaczynasz mnie już denerwować.
-Okay,w takim razie zadam jeszcze raz to pytanie-przewróciłam oczami poirytowana-Dlaczego mnie nie puścisz?
-Jak cię puszczę to mi uciekniesz-,a chcę się z tobą zabawić-wzruszył ramionami, a ja zatrzęsłam się ze strachu,bojąc się co ma na myśli po przez słowa "zabawimy się"
-A ja to co zabawka?-warknęłam wkurzona jego zachowaniem.
-Dla mnie tak-okay moja szczęka właśnie zetknęła się z kafelkami-Jak reszta dziewczyn-Dobra odwołuje to jak mówiła,że za szybko go oceniłam.Ja bardzo go dobrze oceniłam po pierwszy spotkaniu to skończony dupek.Nim się obejrzałam byliśmy już w klasie zajmując swoje miejsca.Kiedy wchodziliśmy wszystkie oczy były zwrócone na nas co bardzo mnie krępowało.W środku byłam jak mała dziewczynka chciałam się schować,aby nikt mnie nie widział.Niestety tak się nie da.
*******
Po dzwonku na przerwę szybko się spakowałam i pędem udałam na stołówkę,gdyż nie chciałam,aby mnie łapał ten psychopata zwany inaczej Justin.Nie chcąc zostać przez niego odnaleziona nie brałam jedzenia tylko szybko przysiadłam się do stolika siedział już Niall.Zmachana "ucieczką" przeczesałam włosy i opierając się łokciem na stoliku posłała mu uśmiech.
-Hej-przywitałam się,kiedy unormowałam uśmiech.
-Hej-odwzajemnił mój uśmiech przyglądając mi się uważnie-Coś ty taka wystraszona?
-Nie jestem wystraszona.No co ty-machnęłam ręką myśląc nad jakąś sensowną wymówką-Po prostu chciałam sobie miejsce zając-mruknęłam, a myślach się spoliczkowałam za tak głupią wymówkę.Głupszej się nie dało Sel-dobiła mnie moja podświadomość-Na pewno uwierzy.
-Na pewno tylko to?-dopytywał za pewne mi nie wierząc-Trochę to dziwne,bo zawsze masz miejsce przy tym stoliku.
-Na pewno-zapewniłam nie chcąc kontynuować tej rozmowy.
-Okay-zaśmiał się co oznaczało,że jednak odpuścił, na co ja również się zaśmiałam.
-Z czego się tak śmiejecie?-zapytał Harry  siadając z resztą przyjaciół przy stoliku.
-Z niczego-wyjaśniłam zerkając na rozbawionego blondyna.
-Pamiętacie,że wpadacie dzisiaj do mnie o 19.00?-przypomniała Ashley patrząc na każdego z naszej grupki.
-Oczywiście,że tak-zapewniliśmy wszyscy co było dość dziwnie.
*****
Po szkole wróciła do domu.Rzuciwszy torbę w kąt zaczęłam się szykować na urodziny Ashley,które dzisiaj wyprawia.Będąc w łazience rozebrałam się,a brudne ciuch wrzuciłam do kosza na pranie-Odkręciwszy kurek z ciepłą wodą weszłam do kabiny i umyłam włosy,a następnie ciało.Owinięta ręcznikiem wróciłam do sypialni gdzie podeszłam do szafy z zamiarem wyciągnięcia odpowiednich ciuchów na taką okazję.Stojąc chwilę przed szafą w końcu zdecydowałam się na czarną sukienkę do połowy ud z koronkowymi wstawkami po bokach.Do tego dobrałam czarne szpili z złotymi czubkami i złota kopertówkę.Ubrana zrobiłam makijaż i wyprostowałam włosy co u mnie było rzadkością.Przeważnie zostawiałam moje naturalne loki.Wyszykowana włożyłam do kopertówki telefon,chusteczki i jakieś potrzebne mi kosmetyki,a do reki wzięłam torebkę z prezentem dla przyjaciółki.Z prezentem w jednej ręce i kopertówką w drugiej wyszłam z mieszkania,po czym zamknęłam je,a klucze schowałam do torebki.Kiedy moje rozgrzane ciało zetknęło się z zimnym powietrzem zadrżałam,a na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.Idąc w stronę domu Ashley żałowałam,że nie wzięłam jakiegoś swetra czy jakiejś marynarki bądź czegokolwiek.Podążając do celu miałam wrażenie,ze ktoś mnie obserwuje.Odwróciwszy się zauważyłam zakapturzoną postać,która szła za mną.W moim umyśle od razu zaczęło krążyć milion chorych myśli.Uspokój się Selena przecież to może być zwykły przechodzień,który po prostu idzie w tym kierunku co ty-mówiła mi moja podświadomość,ale mnie to wcale nie pocieszało ani uspakajało.Zerkając przez ramię zauważyłam,że zakapturzona postać dalej szła za mną.Przerażona przyśpieszyłam kroku i ten ktoś również.Z moich ust uciekł cichy krzyk,a mój oddech jak i tempo bicia serca przyśpieszył.Gdy po kilku minutach szybkiego kroku,prawie biegu odwróciłam się chcąc sprawdzić jak blisko jest mnie ta osoba,ale kiedy to zrobiłam zamarłam.Postać za mną trzymała w dłoni broń,a kiedy krzyknęłam przerażona usłyszałam strzał
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM
Wiem,że zawaliłam i rozdziały nie pojawiały się od sierpnia,
ale nie chciało mi się przepisywać i nie miałam czasu.
To opowiadanie jest moim pierwszym i jest po prostu do dupy.
Ja je przepisuje z zeszytu i bardzo dużo zmieniam,bo gdybyście przeczytali
bez poprawek to byście się załamali.
Jak rozdziały się skończą a zostało jeszcze 6 w moim zeszycie 
prawdo podobnie zakończę tego bloga.Bo krótko mówiąc jest on beznadziejny i
wygląda jakby go pisała pierwszoklasista z podstawówki.
Nie podoba mi się.
Nie wiem,kiedy pojawi się następny rozdział.
Proszę o skomentowanie i opinię na temat rozdziału/bloga,gdyż
nie wiem czy ciągnąc to dalej jak skończą mi się rozdziały do
przepisywania
Dziękuję za ponad 13 tysięcy odsłon ♥
Kocham was miśki ♥
Do kiedyś tam :*

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 10

Dni do czwartku minęły dość szybko.Co do projektu w tym krótkim czasie byłam już
w urzędzie i dowiedziałam się już sporo.Jak na razie robię go sama i nie zapowiada się,aby w najbliższym czasie mój pomocnik planował mnie w czymś wyręczyć czy pomóc.Na szczęście mam tak wspaniałych przyjaciół,że zawsze mogę na nich liczyć i chętnie mi pomagają.Za ci jestem im bardzo wdzięczna.
Dziś Ashley ma urodziny,lecz imprezę robi dopiero jutro.Mimo licznych dyskusji i namawiania z mojej strony,że impreza to głupi pomysł,gdyż ich nie lubię ta i tak pozostała przy swoim.
Skończyło się też na tym,że mam zjawić się na tej imprezie.Mam ogromną nadzieje,że jakoś to przeżyje...
W szkole od razu po zabraniu rzeczy z szafki skierowałam się w stronę klasy od angielskiego.Gdy właśnie zajmowałam miejsce zadzwonił dzwonek,a do klasy weszła pani Swift i na przywitanie nakazała wyjąć kartki
oznajmiając iż piszemy dzisiaj kartkówkę.
Kiedy cała klasa powyjmowała kartki i była gotowa przynajmniej tak się wydawała nauczycielka zaczęła zadawać pytania.W tym czasie przerywając jej w pół zdania do klasy wszedł Justin.
-Nie wierze,jednak pan postanowił pojawić się na mojej lekcji-przywitała go z sarkazmem i sztucznym uśmiechem.
-Widzi pani,tak panią kocham,że nie mogłem nie pojawić się na tej lekcji.-odpowiedział jej tonem przesiąkniętym kpiną.
-Siadaj już i wyciągaj kartkę jak reszta klasy-zażądała Swift na co szatyn prychną tylko coś pod nosem i zajął miejsce obok mnie w ławce wykonując polecenie nauczycielki.
Po chwili padły ponownie pytania na które mamy odpowiedzieć w 5 minut.
Oddając kartkę wpadłam na pomysł,aby zapytać się pana Bieber'a czy zaszczyci mnie swoim towarzystwem i razem ze mną uda się dziś na plaże w celach związanych z projektem,który o ile dobrze pamiętam robimy razem.
-Justin-szepnęłam siadając w ławce.
-Co?-spytał znudzony nawet na mnie nie patrząc,tylko grzebiąc coś w telefonie pod ławką.
-Pójdziesz ze mną dzisiaj na plaże?-zapytałam patrząc na niego.
-Po co?-spojrzał na mnie przelotnie.
-Aby zrobić parę zdjęć do projektu-wytłumaczyłam patrzą na tablice,aby stwarzać pozory,ze jednak słucham wykładu-W końcu robimy go razem,wiec mógłbyś mieć też jakiś wkład.
-W porządku pójdę-mruknął nie zadowolony na co ja wytrzeszczyłam oczy w nie dowierzając-Chyba nie mam nic lepszego do roboty.
-Naprawdę?
-Tak mam nadzieję,ze jakoś  z Tobą wytrzymam-dodał rozbawiony moją reakcja i zapewne miną.
-Ok-wydukałam przepisując notatkę z tablicy-To o 16 na plaży.
Dalszą część lekcji nie odzywaliśmy się do siebie jak zawsze.
Po usłyszeniu dźwięku dzwonka oznaczającego przerwę spakowałam swoje rzeczy i opuściłam klasę.
Wchodząc do stołówki wzięłam tace i udałam się w kolejkę po posiłek,który zaraz po tym dostałam i odszukując stolika gdzie siedzieli moi przyjaciele ruszyłam w tamta stronę.
-Wszystkiego najlepszego-rzuciłam w stronę Ash stawiając tace na stole i podchodząc do niej mocno się w nią wtulając.
-Dzięki-podziękowała odwzajemniając uścisk.
-Co wy na to,aby iść po szkole na lody?-spytał Niall patrząc na nas wyczekująco.
-Super pomysł-zgodził się Liam z wielkim uśmiechem-Ja się piszę.
-Przepraszam,ale ja dziś nie mogę-powiedziałam następnie upiłam łyk soku.
-Dlaczego-spytał jak zawsze ciekawski Harry.
-Bo idę na plaże porobić zdjęcia do projektu-przeczesałam włosy patrząc na reakcje przyjaciół.
-Możemy iść z Tobą?-zapytała Bella-Jako osoby towarzyszące..
-Chciałabym,ale umówiłam się już z z Justinem-kiedy to powiedziałam reakcja przyjaciół była bezcenna wszyscy mało się nie udusili jedzenie lub piciem,które mieli w tamtym momencie w buzi.
-On naprawdę się zgodził?-wydusiła zdziwiona Brown.
-Tak-przytaknęłam głową.
-Mam nadzieję,że cie jeszcze zobaczymy po tym Twoim dzisiejszym spotkaniu-powiedział śmiejąc się Liam dzięki czemu i ja się zaśmiała ze znajomymi.
-Chyba tak-wydukałam przez śmiech-Mordercą raczej nie jest.
-Skąd wiesz-rzucił rozbawiony Niall.
-Dajcie jej spokój-nakazała Ash broniąc mnie-To nie jej wina,że musi robić ten projekt akurat z nim.
-Dziękuję-posłałam jej uśmiech.
-Czyli nasze wyjście na lody odwołane-posmutniał Horan.
-Idźcie beze mnie.
-Na pewno?-odezwała się Bella-Możemy iść przecież kiedy indziej.
-Na pewno i bawcie się dobrze-szturchnęłam blondynkę  w ramię.
***
Po powrocie do domu zabrałam się za szykowanie na plażę.Ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki i zielony crop top  na ramiączkach.Na nagi nasunęłam białe sandałki,które idealnie pasowały do tego stroju.
Włosy zaś zostawiłam rozpuszczone.Gotowa wzięłam torebkę do której schowałam telefon oraz portfel.Na szyję powiesiłam sobie aparat.Wychodząc z pokoju zeszłam na dół gdzie krzyknęłam tylko "wychodzę" i opuściłam dom zamykając go za sobą.
Idąc w stronę plaży zaczęłam żałować,że nie zabrałam wygodniejszych butów w końcu plaża nie jest tak blisko.Naglę usłyszałam za sobą klakson.Od razu odwróciłam się w tamta stronę,a tam ujrzałam białe sportowe auto.
-Wsiadaj-ktoś zawoła,a drzwi od strony pasażera otworzyły się.
-Nie dzięki przejdę się-odkrzyknęłam i odwracając się ruszyłam na przód.Mimo iż wiedziałam,że to Justin coś mówiło mi aby nie wsiadać.Może to przez te żarty Liam'a....
-Wsiadaj nic Ci nie zrobię-ponowne nawoływanie z jego strony lecz tym razem się nie odwróciłam.Nim zdążyłam samochód jechał równo ze mną.Moje myśli zaczęły krążyć wokół tematu czy wsiąść czy nie.Co jeśli coś mi zrobi lub na przykład wywiezie do lasu zgwałci i porzuci?
Przestań Selena!-skarciłam się w myślach za tak głupie przemyślenia.
-To jak wsiadasz?-zapytał rozbawiony-Czy dalej będziesz tak stać na środku chodnika?-dodał ,a ja dopiero się skapłam,ze przestałam iść i pogrążyłam się w myśleniu co by mi nie zrobił.
Potrząsając głową podeszłam do auta i nie pewnie wsiadłam zajmują miejsce pasażera.
-No nareszcie-jęknął wjeżdżając na pas i przyspieszając-Strasznie długo się zastanawiałaś.
-Wiesz-zaczęłam zapinając pas-Muszę się trochę po zastanawiać czy jechać z osobą,której praktycznie nie znam.
-Dobre-przyznał nie spuszczając wzroku z drogi-Ale moim zdanie po prostu bałaś się,ze coś ci zrobię.
-Nie,no co ty-zaprzeczyłam,ale tak na prawdę miał rację.Bałam się go.
-Na pewno?-spojrzał na mnie unosząc jedna brew,gdy stanęliśmy na czerwonym świetle
-Tak-skłamałam nie mając odwagi do powiedzenia prawdy.
Dalszą część drogi nie odzywaliśmy się do siebie co robimy dość często jeśli nie ma potrzeby,aby coś powiedzieć.
Gdy dojechaliśmy na miejsce wysiadłam jak poparzona i od razu udałam się na plażę.
-Czekaj-krzyknął za mną,a ja się zatrzymałam.
-Choć szybciej,nie mamy całego dnia-mruknęłam,kiedy stał koło mnie i ruszyłam przed siebie.
-Ok,ale ile to zrobić kilka zdjęć plaży i oceanu?-spytał dotrzymując mi kroku.
-Żeby były ładne trzeba ich trochę porobić i wybrać najładniejsze-wytłumaczyłam znudzona wywracając oczami gdy ten nie patrzył.
-Jak tam sobie chcesz-prychnął wyprzedzając mnie.
Kiedy znajdowaliśmy się już na plaży włączyłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia.
Najpierw oceanu, następnie plaży.
Mając już kilka zdjęć wpadłam na pomysł,aby porobić również parę zdjęć skał,które znajdują się nie daleko,a mało kto tam chodzi i zna to miejsce.
-Idziesz czy zostajesz?-krzyknęłam w stronę Justina,który nawet nie zauważył,że sobie poszłam.
-Już idę-odkrzyknął i ruszył w moim kierunku-Gdzie ty leziesz tam nic nie ma-dodał stając koło mnie przy skalach.
-Zamiast marudzić choć-zachęciłam  wchodząc na skały w celu przedostania się na odgrodzony kawałek plaży-I co nadal sądzisz,że tu nic nie ma?-uśmiechnęłam się zwycięsko.
-Odwołuje-przyznał stojąc koło mnie-Szczęśliwa?
-Tak,żebyś wiedział,że szczęśliwa-uśmiechnęłam się zaczynając ponownie robić zdjęcia.
-Mam pomysł-rzucił,a ja spojrzałam się na niego-Daj mi aparat-zażądał,a ja podałam mu urządzenie.
Po chwili z aparatem  w dłoni wszedł na najwyższą skałę i zaczął fotografować zachód słońca.
-Spadniesz-krzyknęłam patrząc na niego z ręką przy czole.
-Nie spadnę.Nie bój się-powiedział pewny siebie,a ja mogła sobie wyobrazić jak na jego twarzy pojawia się ten cwaniacki uśmieszek.
-Nie boje się-burknęłam prychając na co on się zaśmiał.
-Właśnie widać jak się nie boisz-zaczynasz mnie irytować gościu.
Gdy skończył robić zdjęcia zszedł i podszedł do mnie z chytrym uśmieszkiem.
-Uśmiech proszę-powiedział,a ja nie wiedząc o co chodzi uśmiechnęłam się co
on uwiecznił zdjęciem.
-Mieliśmy robić zdjęcia krajobrazu.
-Oj przestań wyluzuj trochę-uśmiechnął się przeglądając zdjęcia.
-Jestem wyluzowana-odpyskowałam zakładając ręce na piersi.
-Właśnie widać-zaśmiał się grzebiąc coś w aparacie-Siadaj na skale zrobię ci zdjęcie.
Chcąc mu pokazać,ze jestem nie jestem taka sztywna jak on to uważa
wykonałam jego polecenie.
-Ślicznie-przyznał uśmiechnięty.
-Pokarz-zażądałam schodząc ze skały i podchodząc do niego-Może być-stwierdziłam widząc zdjęcie-Uśmiech proszę-rzuciłam zabierając mu aparat.
-Takie sobie-stwierdził,gdy pokazałam mu fotografię.
-Tak,też tak sądzę-udawałam poważną,ponieważ wybuchłam śmiechem.
-Ej-udał obrażonego co bardziej wyglądało jak foch małego dziecka.
-Fajne jest-spojrzałam na niego na co on się uśmiechną i ruszył przed siebie,więc poszłam za nim.
Chwilę szliśmy,aż zatrzymał się przy brzegu oceanu,a ja zajęłam miejsce koło niego co było wielkim błędem.
Nim zdążyłam się cofnąć on zaczął chlapać mnie wodą.
-Przestań-krzyknęłam już cała mokra lecz na nić gdyż nawet nie zareagował na co ja w odwecie zaczęłam
go chlapać.
Gdy zaczął uciekać zaczęłam go gonić nie przestając chlapać.
Goniłam go do czasu,aż odwrócił się w moją stronę i nie patrząc jak biegnie wywalił się.
Widząc to zaniosłam się gromkim śmiechem on natomiast
spojrzał na mnie i podnosząc się ruszył w moją stronę.
Wiedząc co się szykuje zaczęłam uciekać ile sił w nogach.
Biegnąc poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie,a za raz po tym przerzuca sobie przez ramię.
Ze mną na ramieniu zaczął wchodzić do wody z każdym krokiem coraz głębiej.
-Puszczaj-krzyknęłam waląc go pięściami w plecy.
-Nie-odparł stanowczo śmiejąc się.
-Nie wrzucisz mnie.
-To patrz-powiedział i wrzucił mnie do wody,a sam wrócił się w stronę brzegu.
O nie kochany nie ma tak dobrze-pomyślałam i podnosząc się ruszyłam za nim.
Będąc wystarczająco blisko niego wskoczyłam mu na plecy i razem wywróciliśmy się wpadając do wody.
-I coś zrobiła jestem teraz cały mokry-jękną wstając.
-Oj-zaśmiałam się robiąc minę niewiniątka-Jak mi przykro.
-Jednak nie jesteś tak sztywna jak mówią inni-przyznał podając mi rękę,którą chwyciłam wstając.
-A widzisz-zaśmiałam się idąc na brzeg-Kto tak mówi?
-Nie które osoby w szkole-od powiedział siadając na piasku.
-Niech zgadnę Kally i Lily?-zapytałam co bardziej brzmiało jak stwierdzenie.
-Może-wzruszył ramionami chowając telefon do kieszeni.
-To znaczy tak-mruknęłam bardziej do siebie niż do niego i zajęłam miejsce koło niego na piasku.
-Pokarz zdjęcia-powiedział,a ja wzięłam aparat i zaczęliśmy oglądać zdjęcia.Trochę tak posiedzieliśmy,aż w końcu zebraliśmy się i poszliśmy do auta.Droga minęła nam w ciszy co nie jest nowością.ale nie było nie zręcznie jak w tamtą stronę.Podsumowując dzisiejszy dzień muszę stwierdzić,że Justin nie jest taki zły jak mówią,chyba że się mylę a on tylko udaje.
Bądź jest biopolarny.
-Gdzie mieszkasz?-zapytał czym wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tu za rogiem-od powiedziałam,a on pojechał tam gdzie powiedziałam i zaraz byliśmy na miejscu.
-Hej-rzuciłam odpinając pas i chwytając klamkę dodałam-Dzięki za pomoc.
-Nie ma za co-rzucił uśmiechając się-W końcu mamy ten projekt robić razem-przytykając wysiadłam zamykając drzwi.Otwierając drzwi domu usłyszałam jak odpala silnik i odjeżdża.Wchodząc do mieszkania nikogo nie zastałam,więc poszłam do góry.
---------------------------------------------------------------------------
Przepraszam znowu zawaliłam i dodaje później.
Wiem,ze opowiadanie jest denne,ale to moje pierwsze ff i przepisuje je z zeszytu.
Staram się poprawiać rozdziały jak mogę.
Mam nadzieję,że ktoś jeszcze to czyta.
Proszę komentujcie to motywuje i sprawia radość.
Nie chcę być chamska,ale
10 komentarzy następny rozdział.
Chcę po prostu sprawdzić czy ktoś czyta.

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 9

W drzwiach stanął we własnej  osobie Justin Bieber.To są chyba jakieś żarty.No ludzie on,nie 
było innych w tej szkole,przecież jest tyle uczniów dlaczego akurat on.
No ja się pytam dlaczego?
-On 
-Ona-powiedzieliśmy w tym samym czasie wskazując na siebie palcami wskazującymi.
-To jest twoja partnerka w projekcie-wskazała na mnie dłonią kobieta-Selena.
-Tak,tak znamy się-wymamrotał bez żadnych emocji wpatrując się we mnie.
-To świetnie-uśmiechnęła się dyrektorka,której humor w tym momencie dopisywał w 
porównaniu do naszej dwójki.
Coś czuję,że będzie to długa i ciężka współpraca.
-Coś  nie tak-zapytała pani Jenner,kiedy Justin zajął miejsce na krześle obok mnie.
-Nie,wszystko w porządku-wymusiłam słaby uśmiech,aby zakryć moje nie zadowolenie.
-W takim razie omówmy jak to będzie wyglądać-
-Ok-mruknął Justin rozsiadając się wygodnie  na krześle.Natomiast ja przewróciłam oczami
i spojrzałam na niego otrzymując w zamian mordercze spojrzenie.
-Będziecie robić ten projekt cały rok szkolny.Projekt jest o naszym mieście,więc macie spisać w nim naj ważniejsze wydarzenia,które wydarzą się w tym czasie oraz porobić zdjęcia.-poprawiła okulary
na nosie następnie układając ręce na biurku.-Dobrze by było gdybyście poopisywali jeszcze miejsca w naszym mieście,o których ludzie mało wiedzą lub w ogóle.-skończyła,a w mojej głowię zaświtało milion pomysłów i miejsc,które są piękne lecz mało znane.
-Chciałabym abyście dzisiaj po lekcjach spotkali się w klasie od angielskiego i omówili swoje pomysły.-za proponowała,a my nie chętnie przytaknęliśmy.-Dobrze,a teraz wracajcie na zajęcia.
-dodała,a ja razem z szatynem zerwaliśmy się jak poparzeni ruszając szybko do wyjścia.Oczywiście ten cham nie ręczył przepuścić mnie w przejściu.Co za dżentelmen.Gdy byliśmy już pod klasą Justin postanowił gdzieś skręcić zamiast wejść do klasy,a ja głupia musiałam pójść za nim,ponieważ inaczej moja ciekawość nie dała by mi spokoju.
-Czekaj-krzyknęłam za nim lecz tak,aby nikt po za nim mnie nie usłyszał-Gdzie idziesz?
-Gdzieś na pewno,ale raczej nie na lekcje-opowiedział nawet nie odwracając się w moją stronę-W ogóle co cie to interesuje.Pilnuj siebie laleczko.-rzucił i opuścił budynek szkoły.Ciekawość kazała mi iść za nim lecz rozsądek mówił coś innego.
O czym ty myślisz Selena-skarciłam się w myślach-on chciał cie zgwałcić i jest kompletnym dupkiem,a ty się nim przejmujesz.
Potrząsając głową wybiłam sobie ten pomysł  pójścia za nim.
Poprawiając torbę na ramieniu poszłam do klasy.
Wchodząc przeprosiłam za nie obecność i podchodząc do ostatniej ławki zajęłam w niej miejsce.
Zaraz po dzwonku wyszłam z klasy i skierowałam się do szafki po książki na matematykę.
Będąc już pod szafką wyciągnęłam potrzebne rzeczy.Chowając je do torby poczułam czyjeś ręce na moich oczach przysłaniające mi widoczność.
-Kto to?-usłyszałam pytanie od razu rozpoznawając do kogo należy ten głos.
-Mhy.....Może Niall 
-Nie,zgaduj dalej-mruknął a w mojej głowie pojawił się widok jak się uśmiecha .
-Harry-wypaliłam zgadując dzięki czemu przyjaciel ściągnął mi ręce z oczu.
Odwracając się w jego stronę ujrzałam jego wielki uśmiech,którego nie sposób było nie odwzajemnić
-Brawo,a teraz trzymaj nagrodę-podał mi czekoladową babeczkę.Moją ulubioną.
-Dziękuję-wzięłam od niego przekąskę zabierając się za jej konsumowanie.
-Nie ma za co-przeczesał włosy nie spuszczając ze mnie wzroku-A jak tam ten projekt? Wiesz już coś.
-Tak dowiedziałam-odpwiedziałam nie chętnie,a mój szeroki uśmiech zniknął.
-Wnioskując po twojej minie nie jesteś zadowolona.
-Tak,to prawda,spodziewałam się,że będę robiła ten projekt z Ashley lub tobą,ale nie z nim-westchnęłam garbiąc się przy tym lekko.
-A z kim go robisz?-zapytał zaciekawiony przyjaciel  na co się skrzywiłam.
-Z Justin'em.-odparłam krótko.
-Naprawdę-uniósł jedną brew  przyglądając mi się uważnie.-Ty se żartujesz.
-Nie,niestety to prawda.
-Dasz radę-pocieszał mnie.Niestety mało pomogło....
-Spróbuje,ale to będzie ciężki rok-posłałam mu blady uśmiech przeczesując włosy.
-A nie możesz zmienić partnera?-zapytał z promykiem nadziei.
-Nie-odpowiedziałam zrezygnowana.
-Ale wiesz,ze zawsze będę cię wspierać i reszta też.Prawda?-mówiąc to rozłożył ramiona,żebym się w niego wtuliła.
-Wiem i za to was kocham-przytuliłam się w niego zaciągając zapachem jego drogich perfum.
-My ciebie też-uśmiechnął się,a ja wyplątałam się z jego uścisku-Choć odprowadzę cię pod klasę.
Nic już nie mówiąc ruszyłam z brunetem w stronę mojej klasy.
***
Wreszcie nastał lunch.Udałam się więc na stołówkę z zamiarem zjedzenia czegoś i uciszenia mojego żołądka,który nie dawał mi spokoju całą lekcję.
Biorąc tackę ustawiłam się w kolejce gdzie przede mną stała Bella.
-Hej-przywitałam się z nią kiedy się odwróciła w moją stronę.
-Hej-pocałowałam ją w policzek.
Mając już swoje jedzenie postanowiliśmy poszukać wolnego stolika.
Rozglądając się po stołówce Bella powiedziała.
-Tam-wskazała na stolik przy którym siedzieli już nasi przyjaciele.
Zajmując miejsca ledwo położyłam tacę a już zaczęły się pytania od nośnie mojego projektu.
-To jak z kim robisz ten projekt?-spytał na wstępie Liam.
-Z Justin'em-odpowiedziałam obojętnie wkładając do buzi jedna frytkę.
-Tym takim  z wielkimi goglami?-zapytał rozbawiona Ash na co ja wytrzeszczyłam oczy.
-Kim-spytali wszyscy w tym samym czasie łącznie ze mną.
-No jest taki Justin w pierwszej klasy co ma takie wielkie gogle na nosie-wyjaśniła odkręcając butelkę z pomarańczowym sokiem..
-Aha-znowu odezwaliśmy się wszyscy razem wybuchając zaraz po tym śmiechem.
-Chciałabym-wzruszyłam ramionami.
-Nie gadaj,że z tym nowym-spojrzała na mnie pijąc sok.
-Tak z tym nowym-mruknęłam przez co blondynka mało co nie udusiła się sokiem.
-Na serio.-Tej dyrektorce to już na mózg padło-stwierdził Niall,a z moich ust uciekł głośny chichot.
-Zgadzam się,z nią chyba jest coś nie tak,tylu osób w szkole,a ona musiała wybrać akurat jego-powiedziała 
Bella powodując u nas śmiech.
-Proszę zmieńmy już temat-jak poprosiłam tak zrobili.Resztę lunchu przegadaliśmy o urodzinach Ashley.Po dzwonku każdy z nas rozszedł się do swoich klas.
***
Po lekcjach nastał mój najgorszy koszmar.O czym mówię?Mówię o spotkaniu z panem dupkiem inaczej zwanym Bieber.Z niechęcią ruszyłam pod klasę od angielskiego.Nie wiedząc czy klasa jest otwarta postanowiłam sprawdzić.Chwytając klamkę nacisnęłam ją,a drzwi się otworzyły.Wchodząc do klasy zauważyłam,że nikogo nie ma,więc usiadłam na ławce czekając cierpliwie na mojego partnera.Tylko se nie pomyślcie,że to mój chłopak.Chodzi mi o partnera od projektu.
Po chwili ku mojemu zdziwieniu w klasie pojawiła się pani Jenner, za nią Justin.
-Dobrze,że jesteście teraz omówcie swoje pomysły.-powiedziała zapinając swoją marynarkę-Chciałabym z wami zostać i posłuchać waszych pomysłów,ale niestety muszę iść-dodała i opuściła klasę pozostawiającą nas samych.
-Więc myślałam,aby pójść do urzędu miasta i tam dowiedzieć się trochę o mieście.-powiedziałam co ślina przyniosła mi na język chcąc przerwać nie zręczną ciszę-A ty?
-Zrób jak chcesz.-wzruszył ramionami grzebiąc coś w telefonie-Zrobisz to sama,a ja tylko się podpiszę-oznajmił i ruszył w stronę wyjścia.
O nie Sel nie dasz sobą pomiatać-pomyślałam i wstając z ławki złapałam chłopaka za ramię.
Coś czuję,ze popełniłam olbrzymi błąd.
Szatyn wyrwał swoje ramię z mojego uścisku i łapiąc mnie za ramiona przycisnął moje drobne ciało
do ściany prze co po moim kręgosłupie rozniósł się nie przyjemny ból.
-Co to było?-zapytał przeszywając mnie wzrokiem-Coś powiedziałem i nawet nie waż się iść do dyrektorki.-spojrzałam w jego oczy,które w przeciągu kilu sekund pociemniały co najmniej o trzy odcienie-Zrozumiałaś?
Nie mogłam nic odpowiedzieć...tak jakby ktoś zakleił mi buzię nie byłam w stanie wydusić żadnego słowa.
-Zrozumiałaś-zapytał ponownie oblizując wargi i wzmacniając uścisk na moich ramionach.
-T..aaakkk-wydukałam i poczułam jak szatyn poluźnia uścisk,a następnie mnie puszcza.
-To dobrze-rzucił i wyszedł z klasy trzaskając przy tym drzwiami.
Gdy opuścił klasę od razu złapałam się za obolałe miejsce zaczynając je masować.
Czując,że ból zmniejszył się trochę wzięłam torbę przerzucając ją sobie przez ramie i również opuściłam klasę.
Wychodząc ze szkoły jęknęłam,ponieważ dziś muszę wracać na pieszo gdyż powiedziała Harry'emu,aby na mnie nie czekał.
Może to z drugiej strony dobrze mi zrobi takie przejście się.Dotlenię się i przy okazji wszystko sobie przemyślę.
Znajdując się już w domu udałam się do pokoju nie mając ochoty na jakiekolwiek rozmowy.
Po przebraniu się zabrałam się za odrabianie lekcji.
Później podchodząc do biurka wzięłam laptopa i z powrotem siadając na łóżku włączyłam go.Wpisując 
w wyszukiwarkę Roswell i zaczęłam szukać informacji.
Po kilku godzinach znalazłam ich całkiem sporo.Szukałam dalej,ale kiedy zmorzył mnie sen odłożyłam urządzenie i po wzięciu prysznica i przebraniu się w piżamę poszłam spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć ♥
Jest i kolejny rozdział :D
Myślę,ze się podobał następny postaram się dodać jak najszybciej.
Proszę komentujcie to motywuje......
Wtedy też wiem,że dla kogoś piszę.

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 8


Pod czas oglądania filmu zadzwonił telefon i wszyscy aż podskoczyli,a Harry krzyknął jak mała dziewczynka wyrzucając przy tym miskę z popcornem w powietrze.Widząc to wybuchałam nie pohamowanym śmiechem,a zaraz za mną moi przyjaciele.Za to Harry oburzył się zsuwając zakładając do tego ręce na piersi.Po oglądnięciu filmu i jeszcze dwóch części zaczęło nam się nudzić,a z racji iż nie było późno dziwnie by było pójść spać.Wpadłam więc na pomysł,aby porobić sobie śmieszne zdjęcia.Pomysł od razu spodobał się moim przyjaciołom.Zabrawszy aparat od Bell,która przyniosła go po usłyszeniu mojego pomysłu zaczęłam robić zdjęcia.Lecz Harry wyrwał mi go z ręki mówiąc,że z racji,że wpadłam na ten pomysł pierwsze zdjęcie zrobi mi.Wyszłam tak....Wątpię,żeby było śmieszne,ale jest...Ciekawo,ale z nie wiadomych powodów Harry cisnął pompę z tego zdjęcia

Następnie zabrałam aparat Hazzie i tym razem zdobiłam mu zdjęcie.



Później była w kolejce Ash,która nie za bardzo chciała dać zrobić sobie zdjęcie.No,ale na szczęście dała się namówić.....


Dalej był Niall


Później był Liam,który wyszedł moim zdaniem trochę dziwnie,a nie śmiesznie.


No i na końcu była Bella,która wyszła najlepiej choć nie zrobiła za bardzo śmiesznej miny.


Gdy zdjęcia  były zrobione postanowiliśmy je przejrzeć i wstawić na Twitter'a.Gdy zgraliśmy zdjęcia ja zrobiłam z nich kolaż i wstawiłam na TT z podpisem #Dobrazabawa.
Później zaczęło nam trochę odwalać,bo zaczęliśmy się bawić w chowanego .Wiem dziecinna zabawa,ale co tam.W głębi dalej jesteśmy dziećmi.Pierwsza kryłam ja,więc odliczałam do 50,a gdy skończyłam poszłam ich szukać.Zadanie było trochę trudne,ponieważ dom Bell był ogromny.Dałam radę znalazłam i zaklepałam Niall'a,Liam'a i Ashley.Reszta sama się zaklepała.Kolejną osobą która kryła była Ash.Pobiegłam na górę i tam wchodzić do pokoju gościnnego schowałam się pod łóżkiem.Leżałam tam chwilę aż film mi się urwał.
Obudziłam się strasznie obolała i w dodatku pod łóżkiem.Kiedy się ocknęłam wyszłam z pod łóżka i udałam się do łazienki.W środku zastałam śpiącego Harry'ego.Coś korciło mnie,żaby go obudzić,ale z drugiej strony tak słodko spał,że szkoda by była.Jednak pokusa była większa,no więc podeszłam do wanny i biorąc w rękę słuchawkę odkręciłam kurek z zimną wodą zaczynając oblewać nim przyjaciela.Chłopak natychmiast otworzył oczy i wyskoczył z wanny jak oparzony.
-Ty...ty...ty....Co ty robisz-wydukał wskazując na mnie palcem i podchodząc z zamiarem zabrania rzeczy.
-Ja nic-zrobiłam minkę niewiniątka zaś on wyrwał mi z ręki słuchawkę i zaczął chlapać wodą-Przestań-
-krzyknęłam  lecz on nie reagował.
-Nie-od powiedział stanowczo nie za przestając czynności-Musze ci oddać.
Wiedząc,ze nie przestanie wybiegłam cała mokra z pokoju od razu kierując się na parter.na dole
znajdowali się już moi przyjaciele,którzy dyskutowali w kuchni.Zaraz za mną zbiegł Harry.
-Hej-powiedzieliśmy razem wchodząc do kuchni.
-A wam co?-zwróciła się do nas na wstępie rozbawiona Ashley.
-Nic tylko,Sel postanowiła na pobudkę oblać mnie lodowatą wodą,a ja jej oddałem-wyjaśnił Harry z szerokim uśmiechem.
-Z kim ja żyje-mruknęła i posłała na promienny uśmiech-Siadajcie.Śniadanie na stole.-wskazała gestem ręki na stół.
Po zjedzeniu pysznego śniadania,każdy rozszedł się do domu.Z wyjątkiem mnie,ponieważ musiałam pożyczyć od Bell jakieś suche ciuchy,bo taka mokra nie mam zamiaru nigdzie wychodzić.Gotowa również wróciłam do domu.W domu od razu poszłam do swojego pokoju.Podchodząc do szafy wyjęłam z niej czyste ciuchu i kładąc je na łóżku udałam się do łazienki..Tam po rozebraniu wzięłam prysznic.Wróciwszy do pokoju nasunęłam na siebie czystą bieliznę,którą uprzedni wyciągnęłam i ubrałam się w naszykowane ciuchy.Ponownie znajdując się w łazience rozczesałam i wysuszyłam włosy pozostawiając moje naturalne loki.
Znajdując się w pokoju podeszłam do okna sprawdzić czy dzieje się coś ciekawego.Ujrzałam mojego brata grającego w kosza na podjeździe przed domem.Postanowiłam,ze pogram z nim,więc wychodząc z pokoju szybko zbiegłam na dół i wyszłam przed dom.Może nie jestem wielki sportowcem,ale w kosza
to muszę przyznać dobra jestem..
-Hej.Mogę się dołączyć?-zabrałam mu piłkę chytrz się uśmięchajać.
-Siema.Jasne,że możesz-posłał mi uśmiech zabierając piłkę i rzucając nią do kosza wiszącego nad garażem.
No więc tak mina mi reszta popołudnia.Było cudownie,dlatego że ograłam mojego kochanego brata.
Tak,właśnie ja młodsza siostrzyczka Selly ograła swojego starszego brata,który jest w drużynie koszykarskiej.
Wieczór zaś spędziłam oglądając filmy z rodzicami i bratem jak zawsze w pierwszą sobotę miesiąca.Czemu akurat wtedy,ponieważ moi rodzice wpadli na pomysł,że zrobimy sobie maraton filmowy w tą akurat sobotę
Niedziela jak niedziela zleciała szybko.
Harry wyciągnął mnie do Skateparku  i na Pizze,później jeszcze poszliśmy trochę posiedzieć na plaży i tak 
minął mi dzień.
Obudziłam się jak zawszę o 6.00,tylko tym razem wstałam wyspania i szczęśliwa.Wiem musi to
dziwnie wyglądać,ale dziś prawdo podobnie dowiem się z kim robię projekt.Wstając poszłam do łazienki gdzie zrobiłam poranną toaletę,makijaż i uczesałam się.
Ubrałam się dzisiaj w krótkie spodenki i luźną bluzkę,a do tego katanę.
Na stopy zaś nasunęłam czarne baleriny.
Po wyszykowaniu się chwyciłam torbę i zeszłam na dół kierując się do kuchni.
Po śniadaniu opuściłam dom widząc przez okno w jadalni Hazze.
Podchodząc do jego auta przywitałam się z nim całusem w policzek i szybko wsiadając do auta ruszyliśmy do szkoły.
W szkole skierowałam się do szafki.O dziwo dziś na korytarzach nie ma wielkiego ruchu co jest dość dziwne.Stojąc przy szafce obejrzałam się dookoła sprawdzając czy gdzieś w pobliżu nie stoi ten obrzydliwy tym Bieber. Na szczęście go nie było. Odetchnęłam z ulgą i wyjmiwszy książki z szafki poszłam pod salę biologiczną spotykając po drodze Niall'a.
Hej-rzuciłam uśmiechnięta
-Hej.Co tam?-spojrzał na mnie z wielkim uśmiechem powoli idąc w stronę mojej klasy.
-Ok.a u ciebie-zapytałam rozglądając się za znajomą twarzą.
-Nawet,nawet.Widzę,że masz biologię-powiedział,kiedy zatrzymaliśmy się pod moją klasą.
-Tak-zaśmiałam się poprawiając torbę na ramieniu.
-Angielski.Mój ulubiony przedmiot-mruknął sarkastycznie.
-To leć bo ona nie lubi jak się ktoś spóźnia.
-Masz racje-pomachał palcem w moją stronę dodając-To do później.
Zaraz po tym jak Niall odszedł zadzwonił dzwonek,a ja weszłam do klasy.
Siadając w ostatniej ławce wyjęłam książki i długopis.
Dziś na przywitanie  nasz kochany pan Carter kazał nam napisać referat na temat ssaków żyjących
w Ameryce Południowej,a to wszytko przez szanownego Chris'a i Justin'a,którzy musieli spóźnić się na lekcję z dobre 10 minut.
Czas mieliśmy do końca lekcji. Gdy skończyłam oddałam swoją pracę i wróciłam na miejsce czekając
na dzwonek.
Chwilę tak siedziałam wyglądając za okno,aż dostałam papierową kulką w plecy.
Podnosząc kartkę podłogi rozejrzałam się po klasie napotykając Chris'a głupio szczerzącego się w moją stronę.
Rozwijając kulkę zauważyłam napis od razu go czytając.
"Jakie to mają być ssaki"
Ząśmiałam się i biorąc długopis do ręki odpisałam mu.
"Nie wiem,pomyśl"
Zerkając czy nauczyciel nie patrzy odrzuciłam kulkę papieru w stronę chłopaka.
Nie czekając długo papierek ponownie do mnie wrócił.
"Proszę pomóż"
Spojrzałam w jego stronę,a on zrobił minkę zbitego pieska z czego cicho się zaśmiałam.
Od razu odpisałam uśmiechając się pod nosem.
"Spadaj,sam sobie radź i nie pisz bo jeszcze zgred nas złapie"
Ponownie odrzuciłam mu kulkę papieru i w tym momencie zadzwonił dzwonek.
Chwytając torbę z podłogi zarzuciłam ją sobie na ramię i wyszłam z klasy.Teraz angielski.Czyli wspaniałą lekcja z "Nowym kolegą".
Idąc do klasy wpadłam na Ashley,która szła do sali od hiszpańskiego..Chwilę z nią po rozmawiałam i dowiedziałam się,że jutro mecz piłki nożnej i mamy tam iść,aby zobaczyć Bieber'a jak gra.Super.
Normalnie skaczę ze szczęścia.Wiem również,ze Ash będzie robiła jednak urodziny  tylko nie wie czy grilla czy imprezę.Ja jak zawsze jestem przeciwna imprezie więc za proponowałam jej grilla.Znając życie reszta wybierze imprezę,na którą na pewno się nie wybieram.Wiem,że to urodziny przyjaciółki i powinnam 
tam być.
Wchodząc do klasy zauważyłam dyrektorkę,która rozmawiała z nauczycielką,a kiedy zauważyła mnie przerwała rozmowę podchodząc do mnie.
-Dzień dobry-przywitałam się grzecznie z szacunkiem do starszych.
-Dzień dobry-od powiedziała uśmiechając się delikatnie-Właśnie zwolniłam cię z lekcji abyśmy mogły porozmawiać o projekcie,ponieważ później mnie nie będzie.
-Dobrze.
-W takim razie zapraszam za mną-po informowała i wyszła z klasy,a ja za nią.
Będąc w jej gabinecie zajęłam miejsce na przeciwko biurka,które uprzednio wskazała mi dyrektorka.
-Przemyślałam to co mówiłaś o pannie Brown.Jest świetną uczennicą i ja o tym wiem,ale...
-Wiem,że jest świetna dlatego o niej wspomniałam-zapewniłam śledząc wzrokiem chodzącą po pokoju dyrektorkę.
-Tak,tak,ale wybrałam dla ciebie innego partnera-po jej słowach zaczęłam zastanawiać się kim może 
być wybrana przez nią osoba,Może to Bella albo Harry...
-Kogo pani wybrała?-zapytałam nie miejsc pomysłu kto to może być.
-Twoim pomocnikiem będzie....Wejdź!-podeszła do drzwi i chwyciwszy za klamkę otworzyłam je,a w drzwiach stanął.........
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za tak długą nie obecność,ale mam dużo nauki i nie mam kiedy pisać.
Następny rozdział postaram się dodać w przyszłym tygodniu maksymalnie troszkę później,ale jeszcze przed wakacjami mogę obiecać pojawi się.
Fabuła trochę będzie  inna niż  planowałam w prologu,ale nie martwcie się będzie ciekawie.....
Mam nadzieje,że ktoś jeszcze to czyta :D
Proszę komentujcie....To motywuje...
Podoba się nowy wygląd?




sobota, 22 marca 2014

Rozdział 7

Ważna notatka pod spodem

Obudziłam się dzisiaj o 9.15 na szczęście jest sobota.Leniwie podnosząc swoje cztery litery wyszłam z pokoju następnie schodząc schodami na dół.Sądząc po ciszy w domu Ash jeszcze spała.Zazwyczaj w domu przyjaciółki już od rana krzątali się jej rodzice,ale nie tym razem.Aktualnie byli w delegacji i wrócą dopiero w przyszłą niedzielę z czego Brown się cieszy,ponieważ będzie mogła zrobić imprezę urodzinową.Co do jej urodzin wypadają one w środę przez co impreze musi zrobić w sobotę,więc taki układ jej pasuje.Znajdując się w kuchni zabrałam się za poszukiwanie składników niezbędnych do zrobienia naleśników.Jeśli zastanawiacie się trzmu,żądze się jak u siebie w domu to już tłumaczę.No więc tak,jestem tu tak często,że rodzice Ashley powiedzieli mi,że jestem dla nich jak druga córka i że mam czuć się jak u siebie w domu,a skoro ich nie ma to to wykorzystam,ale nie w złym sensie,bo okraść ich nie chce tylko zrobić śniadanie.Wyjmiwszy wszystkie składniki i naczynia zaczęłam przygotowywać masę,Kiedy ta była już gotowa odpaliłam palnik w kuchence i postawiłam na nim patelnię.Następnie nalewając chochelką masy na patelnię zaczęłam smażyć naleśniki.Miejąc już kilka płożyłam je na talerz następnie stawiając na stole koło różnego rodzaju posypek sosów i innych dodatków,które wcześniej tam postawiłam.Po chwili usłyszałam kroki,a  w pomieszczeniu pojawiła się Ashley.
-Hej co tak łanie pachnie?-zapytała podchodząc do mnie.
-Hej naleśniki.-odpowiedziałam uśmiechnięta-Siadaj są już na stole,ja zaraz kończę smażyć i dosiadam się do ciebie.
-Ok,dzięki-podziękowała odsuwając krzesło,a następnie siadając do stołu i zabierając się za jedzenie.
Kończąc ostatniego naleśnika położyłam go na talerz.Odstawiając brudne naczynia do zmywarki dosiadłam się do przyjaciółki i również zabrałam się za pochłanianie śniadania.
-Jest sobota-odezwała się pomiędzy jedzeniem Brown-W takim razie co robimy?
-Nie wiem-oznajmiłam biorąc do ręki szklankę upijając z niej łyka soku pomarańczowego.-Może ty coś wymyśl.
-Co ty na to,żebyśmy poszły na zakupy,bo przeczuwam,że impreza odpada-uśmechneła się do mnie koleżanka sięgając po bitą śmietanę i nakładając ją na naleśnika.
-Świetny pomysł.-odparłam uśmiechnięta-A co do tego drugie to raczej po wczorajszej imprezeie to się szybko na nową nie wybiorę.
-Rozumiem cię,ale to co stało się na tej nie znaczy,że na każdej tak będzie.-wyjaśniła podnosząc swój talerz i niosąc go do zmywarki.
-Dzięki,że nie przekonujesz mnie na siłę jak te dziewczyny z serialów.-zaśmiałam się również odkładając swój talerz i nastawiając zmywarkę.
-Nie ma sprawy-wybuchła śmiechem pewnie na wspomnienie tego serialu co ostatnio oglądałyśmy i tam dziewczyna namawiała drugą,aby ta poszła na randkę z takim jednym oblechem-To jak później się zdzwonimy,co do tych zakupów?
-Jasne,tylko trzeba zadzwonić do Bell.
-No oczywiście bez niej nie ma zakupów-powiedziała wkładając bitą śmietanę i inne takie do szafki nad kuchenką.Po posprzątaniu udałam się na górę gdzie ubrałam się w wczorajsze ciuchy i żegnając się z przyjaciółką poszłam do siebie do domu.
Będąc w domu przywitałam się z rodzicami oraz bratem.W pokoju od razu skierowałam się do łazienki gdzie po rozebraniu się odkręcając kurek z ciepła wodą weszłam pod prysznic.Tam nalewając na dłoń trochę płynu namydliłam ciało następnie spłukując pianę.Koleją czynnością przeze mnie wykonaną było umycie głowy.Opłukana wyszłam z kabiny i sięgając po ręcznik owinęłam się nim drepcząc do pokoju.Stając przed szafą zastanawiałam się co wybrać.W końcu po kilku minutowych poszukiwaniach znalazłam parę jeansowych spodenek i biała luźną na ramiączkach dość krótką bluzkę.Kładąc na łóżku ciuchy podeszłam do komody z kąd wyciągałam czysta bieliznę.Po naciągnięciu jej na siebie ubrałam się w naszykowany strój.W łazience rozczesałam i wysuszyłam włosy.Biorąc prostownicę wyprostowałam dokładnie swoje kasztanowe długie włosy.Gotowa wzięłam telefon leżący na szafce nocnej i napisałam wiadomość do Ash,o której mamy się spotkać.Długo nie musiałam czekać bo natychmiastowo dostałam odpowiedź,że juz mogę wychodzić.Chwytając mała torebkę wsadzałam do niej portfel chusteczki i inne potrzebne rzeczy,telefon zaś schowałam do kieszeni spodenek.W przedpokoju założyłam na stopy złote sandałki.Wychodząc z domu zamkłam uprzednio drzwi.Idąc postanowiłam zajść po Ash,a później z nią po Bell.
*
Po kilku gadzinach chodzenia po sklepach wzbogaciłam się o dwie pary spodni trzy  bluzki oraz jakieś pięć sukienek nie wspominając juz o butach i innych akcesoriach,dziewczyny podobie chyba i nawet więcej.
Czując głód udałyśmy się restauracji znajdującej się w galerii.Stojąc w wejściu dostrzegłyśmy jak ktoś do nas macha.Widząc iż byli to chłopcy podeszłyśmy do nich,następnie się witając i zajmując miejsca przy ich stoliku.
-Co wy tu robicie?-spytał Harry posyłając nam uśmiech co odwzajemnili wszyscy razem ze mną.
-Przyszłyśmy na zakupy-od powiedziałam przeglądając kartę-A wy?
-Graliśmy w kosza na pobliskim boisku i trochę zgłodnieliśmy-wyjaśnił Liam oglądając jakąś ulotkę.
-Co robicie dziś wieczorem?-zapytała Bell patrząc na Niall`a,który posłał jej uśmiech na co ta zaczerwienia się lekko.
-Nie mamy chyba nic w planach,a wy?-zapytał Niall wpatrując się w kartę menu.
-Też,to może wpadniecie do mnie i obejrzymy jakiś film wszyscy razem-za proponowała Bell i w tym momencie podszedł kelner zbierając od nas zamówienia,po czym wróciliśmy do rozmowy.
-Ja się piszę-oznajmiła Ash,a ja razem z nią.
-Ja też-przyznał Hazz`z a chłopaki skinęli głowami.
-Będzie super-zaśmiała się Brown.
-Tak,tylko trzeba przynieść słodycze,żeli i inny takie-powiedział całkiem poważnie Nialler,a nasze wzroki od razu powędrowały na niego.
-Ja nic nie mówiłem-uniósł ręce w geście obronnym.
-Nie,masz racje-spojrzał na nas,a następnie na przyjaciela-Ja się tym zajmę,teraz tylko kwestia filmów.
-Ja przyniosę,bo w końcu ostatnio zajmowała się tym Selena-powiedziała Ashley spoglądając na mnie.
-Ok,czyli juz wszystko uzgodnione-uniósł jedna brew Liam na co się zaśmialiśmy,otrzymując zaraz nasze zamówienia.
*
Gotowa sięgnełam po laptopa siadając z nim na łóżku.Po włączeniu go od razu zalogowałam się na Twittera gdzie wszyscy pisali o jakiejś imprezie u Chaz`a.Na następnych portalach to samo,czyli nic ciekawego.
Wyłączony laptop odłożyłam na biurko i chwytając telefon schowałam go do kieszeni wychodząc z pokoju i schodząc na dół.Żegnając się z rodzicami i oczywiście ich informując gdzie idę,bo bez tego by się nie obeszła nasunęłam na nogi czarne trampki i zamykając drzwi wyszłam z domu.Doga do domu przyjaciółki nie zajęła mi dugo z racji iż Bell mieszka tylko pięć domów niż Ash a do tej mam blisko.Nie fatygując się pukanie,ponieważ wiedziałam,że będzie otwarte weszłam.W środku znajdowali się juz moi przyjaciele.Chłopcy wybrali jakiś film,dziewczyny zaś ustawiały jedzedzenie na stole.Gdydy wszystko było już gotowe zaśedlismy na kanapie i włączyliśmy film,właściwie to Laleczkę Chucky.Każdy biorąc coś do jedzenia wygodnie się ułożył.Przyznam,że film był tochę przerażający,ale widziałam gorsze.Podczas oglądania usłyszeliśmy jakiś dźwięk i......

__________________________________________________________________________________
Są dwie sprawy
Po 1 nie wiem kiedy pojawi się następny,gdyż nie mam za bardzo czasu.
Po 2 nikt nie komentuje,a licznik wejść rośnie,więc nie wiem czy ktoś to czyta ,a ja pisze dla kogoś
czy dla siebie,czy po prostu wchodzi i wychodzi.Więc
jeśli czytasz zostaw komentarz,nawet
zwykłą kropkę.

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 6 cz.2

- Gdzie my jesteśmy?
- No jak to,gdzie jesteśmy u Mike`a-od powiedziała mi uśmiechnięta Ashley.
- Że jak?-wytrzeszczyłam oczy jak by mi miały zaraz wylecieć-Miałyśmy iść po filmy,a nie impreze.
- Wiemy,ale chciałyśmy cię wyciągnąć na impreze,a skoro ciebie się namówić to musiałyśmy to zrobić podstępem-objaśniłam mnie Evans,na co ja po usłyszeniu tego ruszyłam w stronę domu lecz zostałam zatrzymana przez przyjaciółkę,która złapała mnie za rękę i pociągnęła w swoją stronę.
- Choć chociaż zobaczyć jak jest-zachęcała niebieskooka
- Nie dzięki,idę do domu-zaczęłam wyszarpywać rękę z uścisku,co niestety okazało się klapą,bo ona trzymała mnie chyba  z całej siły.
- No choć,tylko na chwile-nadległa przyjaciółka,a ja odruchowo przewróciłam oczami
-Ja wracam.Proszę puść-rzuciłam spoglądając na Evans błagalnym wzrokiem,żeby odpuściła.
- Proszę,proszę,poooooszę-zaczęłam prosić Ashley robiąc przy tym minę kota ze Shreka.przez co nie mogłam jej odmówić.
- Ok,ale tylko na chwilę ja mi się nie spodoba to wracam-ostrzegłam i przyglądałam się ich reakcji.
- Dziękuje-rzuciły się na mnie zamykając w szczelnym uścisku.
Po oderwaniu się ruszyłyśmy razem w stronę budynku.Stając przed drzwiami Ashley chwyciła pewnie za klamkę i nie fatygując się,aby zadzwonić otworzyłam drzwi popychając je lekko.Kiedy one się otworzyły weszłyśmy do środka,gdzie było już pełno dobrze bawiących się i trochę wstawionych ludzi a wokół nich unosiła się chmura dymu.Dobrze również można odczuć zapach alkoholu,który jak zgaduje znajdował się tu w masowych ilościach.Nie pewnie podąrzając za dziewczynami udałam się do salonu.Stając obok nich rozglądnęłam się do do okoła,a gdy wzrokiem wróciłam do dziewczyn na przeciw mnie pojawił się chłopak trzymający w rekach  kubki,a następnie rozdający je nam.Kiwnięciem głowy podziękowałam mu i zaczęłam zastanawiąc się co znajduje się w tym czerwonym pojemniku.Piwo pomyślałam, nie będąc do końca pewną postanowiłam zapytać się dziewczyn co to jest.ale po odwróceniu się w ich stronę ich tam już nie było,tylko szalały z jakimiś chłopakami.Super.
- I co ja mam z tym zrobić-mruknęłam cicho sama do siebie,ale tak,żeby nikt nie usłyszał,spoglądając na kubek wraz z jego zawartością.
- Wypij-odezwał się jakiś chłopak wskazując na trzymany przeze mnie kubek.Czyli ktoś mnie usłyszał.
- Najpierw powiedz mi co to jest.
- Piwo-powiedział obojętnie i spojrzał na mnie-Wypij poczujesz się lepiej i trochę rozluźnisz.
- O nie tego na pewno nie będę piła,ty też nie powinieneś-wskazałam ręką na jego napój,a potem na niego dodając-Nie mamy skończonych jeszcze 21 lat,Chyba,że ty masz?-uniosłam jedna brew,dalej się na niego patrząc.
-Nie-za śmiał się kręcąc głową-Może to dziwnie zabrzmi,ale tylko ty tu przejmujesz się wiekiem.
- w takim razie przepraszam,że przestrzegam prawo-wyjaśniłam przechylając lekko głowę i wymuszając uśmiech.
- Jak wolisz,na twoim miejscu bym spróbował-powiedział wyciągając rękę w moją stronę-Jestem Dawid
-Selena,ale mów mi Sel-uścisnęłam jego dłoń i słodko się uśmiechnęłam co ona odwzajemnił.
-Ok,Sel więc jak spróbujesz-spytał przeczesując swoje włosy dłonią.
- Niech ci będzie-odparłam i nie pewnie przechyliłam kubek z cieczą,wlewając jego zawartość do gardła.Po chwali poczułam w gardle falę gorąca i posmak goryczy na co lekko się skrzywiłam wywołując u znajomego śmiech.
-  Z czego się śmiejesz-zapytałam odsuwając kubek od ust.
- Z ciebie,ponieważ twoja mina przed chwilą była bezcenna-wyjaśnił mi za co lekko szturchnęłam go w ramię.
- Jak wypijesz więcej to przestaniesz mieć takie uczucie.
- Dzięki za podpowiedź-mruknęłam i wypijając do końca napój odstawiłam kubek na stolik koło mnie.
- Zatańczysz?-zapytał Dawid tym samym przerywając chwilową ciszę.
- Jasne-zgodziłam się i już mieliśmy pójść w stronę gdzie tańczą inni nastolatkowie lecz drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem dzięki czemu wszystkie oczy zwróciły się tam łącznie z naszymi.
W progu stanął Justin ze swoimi kolegami na co trochę się skrzywiłam,kiedy zobaczyłam tam również Chrisa.A  z tego co wypatrzyłam to ktos go wygryzł z jego miejsca,czyli najważniejszego w tej grupie popularnych dupków.Gdy oni znikli w kuchni ja z nowo poznanym kolegą skierowałam się w stronę gdzie można potańczyć.
*
Po przetańczeniu kilku piosenek z Dawidem,odnalazłam przyjaciółki i tym razem potańczyłam  z nimi.Czując z męczenie i pragnie,postanowiłam pójść po coś do picia.W drodze do kuchni napisałam do rodziców,że wrócę późno i niech nie czekają na mnie z kolacją.Biorąc pełen kubek,który stał na stole,przechyliłam go wypijając całą jego zawartość,po czym sięgnęłam po jeszcze jednego.Miejąc świadomość,że alkohol zaczyna powoli na mnie działać postanowiłam,więcej już nie pić,więc odstawiłam pusty kubek na stolik obok mnie i ruszyłam w stronę drzwi.Wychodząc z pomieszczenie zostałam z znienacka pociągnięta za rękę,a następne przyparta siłą do ściany,przez co poczułam silny ból w okolicy kręgosłupa,przymykając przez to oczy.Lekko wystraszona nie pewnie podniosłam wzrok do góry,żeby ujrzeć osobę,która mnie trzymała.Jak na złość był to Justin.Dlaczego ja zawsze muszę go wszędzie spotykać.No ja się pytam?Czemu?
- Hej maleńka-powiedział,raczej wymamrotał,ponieważ był już pożądanie wstawiony jak i zjarany.Przyznam przerażał mnie taki,Jego wzrok był zupełnie nie obecny,a jego zapach dymu i mieszanek alkoholowych był odrażający.
-Puszczaj!!!-krzyknęłam tak,aby mnie usłyszał przez głośną muzykę,zarazem wyrywając moje nadgarstki,które trzymał swoimi dłońmi nad moją głową.
- Marzysz....Idziemy się zabawić-wybełkotał,uśmiechając się przy tym łobuzersko.-Zadziorna jesteś,wiesz?
- Nigdzie z tobą nie idę-zaczęłam się szarpać,ale od razu byłam na przegranej pozycji,ponieważ on był ode mnie dwa razy silniejszy jak nie więcej-Puszczaj!
Moje proźby jak i błagania na nic się nie zdały.Zaczął ciągnąc mnie w stronę schodów.Próbując stawiać opór,łapałam się wszystkiego,stawałam,zapierając się nogami z całej siły,ale na nic,był za silny.Nie miejąc siły poddałam się,a z moich oczu popłynęła jedna samotna łza,która przerodziła się w wodospad słonych łez gdy pomyślałam sobie,że zostanę prawdo podobnie zgwałcona.Ale co ja mogę.,Ciągnął mnie,a ja podążałam za nim jak pies za swoim właścicielem potykając się o każdy stopień schodów.Zanim się obejrzałam on zatrzymał się,a ja wpadłam na jego plecy odbijając się od nich.Justin chwycił za klamkę i już miał otwierać drzwi,gdy nagle ktoś pojawił się koło nas zwracając sobą uwagę szatyna.
- Zostaw ją-warkną w kierunku Justina,a następnie z łagodniejszym tonem zwrócił się go mnie-Choć idziemy,Wszystko w porządku.-złapał mnie za rękę tym samym przyciągając mnie do siebie.
Stojąc dość blisko chłopaka,który mnie uratował,spojrzałam na nie i moim oczom ukazał się Harry.Czyli on jest moim wybawcą.On natomiast otarł łzy spływające po moich policzkach,a następne wyciągnął ramiona,żebym go przytuliła,nie czekając podeszłam do nie i przytuliłam się do nie,a on zamkną mnie w szczelny uścisku.Było miło,ale długo to nie potrwało,gdyż koło nas dalej stał brązowooki.Kiedy na niego spojrzałam wyglądał na nie zadowolonego.
- Oddawaj mi ją,......Teraz ja się zabawie-sykną i pociągną mnie ponownie za nadgarstek w swoją stronę-Później możesz sobie ją wsiąść.
Harry nie słuchając go po prostu zamachnął się i z całej siły walną go w nos,dzięki czemu puścił mnie,a ja pobiegłam do przyjaciela i stanęłam kawałek za nim,żeby "nowy" nie mógł mnie ponownie złapać.
Justin po otrząśnięciu się rzucił się z pięściami na Styles`a i zaczęli się okładać pięściami.Po chwili leżeli już na ziemi i Harry siedział na szatynie cisnąc pięściami gdzie tylko mógł,ale nie długo iż tamten szybko przekręcił ich tak że teraz loczek był pod nim.Nie mogąc na to patrzeć podeszłam do nich i zaczęłam rozdzielać,lecz na marne,ponieważ odepchnęli mnie tylko dalej kontynowując okładanie się.Nie minęło dość dużo czasu,aż do okoła zebrało się masa gapiów,którzy zamiast i od siebie odciągać dopingowali ich i zakładali się o to który wygra.Ja natomiast zaczęłam w porównaniu do nich panikować,że coś sobie zrobią,nie mogąc liczyć na niczyją pomoc tutaj przepchałam się przez stojących tutaj nastolatków i docierając do schodów zbiegłam z nich.Znajdując się już na dole zaczęłam rozglądać się za kimś kto mógł by mi pomóc i jak na zawołanie drzwi frotowe się otworzyły,a w nich stanęli Liam i Niall.Szybko do nich podbiegłam,a z moich oczu ku zdziwieniu znowu zaczęły lecieć łyż.Może to przez strach-pomyślałam i spojrzałam na  przyjaciół.
- Co się stało-zapytał Niall podchodząc do mnie i obejmując mnie w uścisk.
- Góra.....Bi..j...ą się....Pooo....mmocy.-wybełkotałam,a na ich twarzach pojawiło się zaniepokojenie.
- Uspokój się i powiedz jeszcze raz.Ciężko cię zrozumieć-poprosił Liam i spojrzeli na mnie z współczuciem.
- U góry się biją-powtórzył,tylko że tym razem spokojniej,choć moje łzy cały czas płynęły po moich rozgrzanych policzkach.
- Co?.......Kto się bije-zapytał i spojrzał na mnie Niall,odsuwając mnie na odległość swoich ramion.
- Harry i ten nowy-wyrzuciłam z siebie
- Justin?-Liam uniósł pytająco brwi nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Tak-rzuciła.
Oni zaś wymienili tylko porozumiewawcze spojrzenia i ruszyli schodami do góry,a ja za nimi.Kiedy tam dotarłam moi przyjaciele już oddzielili Harrego i Justina.Grupa ludzi rozeszła łącznie z Bieber`em pozostwiając tylko mnie i moich przyjaciół.Po nie spełna minucie na pietrze znalazła się też Bella i Ashley.
- Co się tu stało?-zapytała zdziwiona Bell,przypatrując się Styles`owi,który miła rozcięty łuk brwiowy i oraz rozciętą wargę.
- Bieli się-wyjaśniłam podchodząc do przyjaciółek.
-Wyszłyśmy tylko na chwilę,żebym mogła się przebrać,a tu już zadyma-zaczęła Ash,wymachując rękami-Kto z kim się bił-dziewczyna uniosła pytająco brwi spoglądając na naszą czwórkę.
- Ja z Justinem-wymamrotał loczek wycierając z wargi sączącą się krew.
- Wszystko w porządku?-Brown podeszła do rannego przyjaciela i zaczęła oglądać jego rozcięcia oraz siniaki nabyte podczas bójki.
- Tak,jest ok,tylko zniszczył mi loczki-zaśmiał się chcąc rozradować napięcie co mu się z resztą udało bo wszyscy się zaśmialiśmy.
- Ty i te twoje poczucie humoru-Bell pokręciła głową z robawinie,-Ale wracając.Jak to się stało.
- No więc poszłam do kuchni........zaczęłam opowiadać,a moi przyjaciele słuchali mnie uważnie.
Po zdaniu relacji,postanowiliśmy wrócić już do domu,bo w końcu jak na jeden dzień,dużo się wydarzyło.Będąc na dole zoriętowałam się dopiero,że impreza dalej trwa i wszyscy bawią się w najlepsze zapominając co wydarzyło się jakąś godzinę temu.Nam juz nie było do zabawy,więc ja z Bell,Ash,Harrym,Nail`em i Liam`em wyszliśmy i postanowiliśmy wrócić do domów.
*
Jestem właśnie w domu,a właściwie w domu Ashley,gdyż nie chciałam wracać do domu po tym co się dzisiaj wydarzyło.Było późno,więc nie chciałam dzwonić już do rodziców,by po informować ich,że zostaje u przyjaciółki,więc napisałam do mojego kochanego brata o tym gdzie nocuje.Po wykąpaniu się i przebraniu w pożyczoną piżamkę,udałam się do pokoju gościnnego gdzie będę dzisiaj spać.Siadając na łóżku odłożyłam telefon na półkę obok łóżka i zgasiłam lampkę nocną.Leżąc już pod pościelą,rozmyślałam trochę o dzisiejszym dniu i co się w nim wydażyło,niestety lub stety nie trwało to długo,ponieważ zmęczenie wzięło górę i zasnęłam.
__________________________________________________________________________________
Z okazji,że są dziś urodziny Justina dodaje drugą część.W końcu jest głównym bohaterem w opowiadaniu.

wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 6 cz.1

Reszta dni,aż do piątku minęła mi na codziennym chodzeniu do szkoły żadna nowość i spotykaniu się z przyjaciółmi.Dziś jest piątek,czyli na szczęście ostatni dzień tygodnia,co oznacza przerwę od szkoły w sensie tylko na dwa dni,ale to zawsze coś.Obudziłam się dziś jak zawsze przez mój natarczywy budzik,który nie chciał za nic w świecie przestać dzwonić.Nie chętnie zwlekłam się z łóżka i udałam do mojego królestwa zwanego łazienką gdzie zrobiłam poranną toaletę i powróciłam spowrotem do sypialni.Tam podeszłam do szafy,z której wyjęłam czystą bieliznę oraz ciuchy na dziś,czyli czarne jeansy i błękitny top z krótkim rękawkiem,a do tego po chwilowym zastanowieniu się również szara bluzę.Kiedy byłam już gotowa wzięłam moją torbę wiszącą na krześle i zeszłam na dół od razu kierując się do kuchni gdzie przywitała mnie jak zawsze uśmiechnieta mama.Po przywitaniu się z nią.podała mi ona kanapki z sałatą,szynką i pomidorem czyli takie jakie lubię.Biorąc je od niej podeszła do stołu i odsuwając krzesło powiesiłam na nim torbe a następnie na nim zasiadłam i zabrałam się za moje śniadanie.Po niespełna kilku minutach w kuchni pojawił się mój brat,który w progu już nas radośnie przywitał.
- Hej,mamo...Sel-powiedział i podszedł do mamy,aby pocałować ja w policzek.
- Hej-od powiedziałam uśmiechając się do niego przyjaźnie.Tak,ja i mój zapłon.
- Jeszcze nie w szkole?-zapytał podchodząc do stołu i przy nim sadzając z porcją kanapek.

- Nie, mam na 8.00,a o ile wiem....-zerknęłam na zegarek wiszący w kuchni-jest 7,05
- Ok,podwieźć cię dziś do szkoły?
- Spoko,tylko napiszę do Harrego,żeby po mnie nie przyjeżdżał-po informowałam go a następnie wyjmując z kieszeni spodni telefon napisałam do przyjaciela wiadomość o treści "Nie przyjeżdżaj,dziś podwiezie mnie Louis",a następnie nacisnęłam wyślij i schowałam komórkę do spodni-A tak a pro po szkoły,czemu jeszcze w niej nie jesteś?
- Dziś mam na 8,30.Co moim zdaniem jest jakimś cudem-pokręcił lekko głową i upił łyka soku pomarańczowego,który wcześniej sobie nalał.
- Chyba tak,dziś nastąpił jakiś cud.....przecież ona każe wam przychodzić już o 6,15-zażartowałam
- Na pewno.....a może coś brała-powiedział i razem się zaśmialiśmy.
Po zjedzeniu pysznego śniadania przysądzonego przez mamę nałożyłam na nogi moje trampki za kostkę i chwytając torbę z krzesła wyszłam z domu zamykając przy tym drzwi.Odwracając się ujrzałam już siedzącego w aucie Lou,wiec szybko podeszłam do auta następnie w nim zasiadając,a juz po chwili ruszając w stronę budynku zwanego szkołą.
*
Znajdując się na terenie placówki,od razu skierowałam się do niech wchodzą przy okazji przepychając się przez masę uczniów,którzy podążli najprawdopodobniej do swoich szafek bądź klas.Idąc korytarzem do  w stronę szafek natrafiłam na Niall`a,który naj wyraźniej się gdzieś bardzo śpieszył.
- Cześć-przywitał się ze mną.na chwilę się zatrzymując.
- Cześć-również się przywitałam podchodząc do niego i ucałowując go w policzek.-Gdzie się tak śpieszysz?
- Do pani od biologi,bo muszę jej oddać referat,na temat dlaczego żab nie powinno się jeść-uśmiechnął się po czym dodał-Takie tam jej cudowne pomysły.
- Zgadzam się,to przecież głupi temat,ale po niej można się wszystkiego spodziewadź.
-Wiem,właściwie chyba nie jest za mądra,no bo kto normalny daje takie tematy na referat?-zapytał z rozbawieniem.-To ja lecę....obiecałem jej,że przyniosę jej to przed pierwszą lekcją.
- W takim razie nie zatrzymuję-rzuciłam odchodząc w stronę w która wcześniej zamierzałam.
Będąc nie daleko mojej szafki,spostrzegłam,że nie daleko mojego celu stoją tam ci idioci zwani też czasami postrachem szkoły choć tak naprawdę nie wiem co w nich strasznego.Bo co niby pobicie kilku uczniów robi z nich jakiś bandytów,których trzeba się bać.Nie wydaje mi się,pomyślałam i wywróciłam oczami na ich widok.Wystukując w szafkę odpowiednią kombinacje cyfr,otworzyłam ją i wyjęłam z niej potrzebne mi na dzisiaj książki.Po wyciągnięciu schowałam je do torby.Zamykając szafkę usłyszałam masę szeptów,które starłam się ignorować,aż do czasu kiedy stały się naprawdę głośne.Postanowiłam się odwrócić i sprawdzić co oni ode mnie chcą.Pierwsze co rzuciło mi się do oczu to ta lalunia Lili a do moich uszu jej bardzo przesłodzony głos.
- O,kujonek zareagował na nasze wołanie.-zmierzyła mnie wzrokiem,przytulając się w między czasie do Chaz`a.
- Odczep się.-spojrzałam na nią z obrzydzenie,dodając-Te twoje gadki nic mnie nie obchodzą,więc daruj sobie.Bo wiesz wole być kujonem niż szkolną dziwką-każde z tych słów zastało prze ze mnie wypowiedziane z takim jadem,że jej twarz,aż zrobiła się cała czerwona.
- Coś ty powiedziała?-zapytała nie dowierzając,co za idiotka nie potrafi przyjąć do siebie nawet prawdy.
- O,nie dość,że głupia to jeszcze głucha-uśmiechnęłam się zwycięsko przez co ona jeszcze bardziej się wkurzyła.
- Tego ci nie podaruje-zaczęła do mnie podchodzić,ale na szczęście Chaz załapał ja w porę,za co jestem mu nie zmiernie wdzięcznie,bo gdyby nie on mogła bym byc teraz cała pomarańczowa od jej samoopalacza,którym się wysmarowała.
- Tak,a co mi zrobisz?-uniosłam brwi w geście pytającym,krzyżując przy tym ręce na piersi.
- Odpuść sobie lepiej,bo to się dla ciebie źle skończy-ostrzegła mnie Kayla na co ja zadrwiłam-A tak po za tym  to nas....-wskazała na swoja przyjaciółkę,a może siostrę nie wiem są prawie takie same-przynajmniej ktoś chce,a ciebie to nawet kijem od miotły przez szamte nie chce nikt tknąć-zakończyła swój monolog z chtrym uśmieszkiem.A ja parsknełam pod nosem z jej pewności siebie i głupoty.
- Jeśli moją mnie chcieć tylko do łóżka tak jak ciebie to ja podziękuje-oznajmiłam powstrzymując śmiech co było bardzo trudne gdyż chłopaki przede mną zaczęli się potwornie śmiać.
- A wiesz ty co....-zaczęła lecz ktoś jej przerwał.Widać nie tylko ja mam dość jej paplaniny.
- Dobra spokój-powiedział Chris,głupio się uśmiechając co wywołało u mnie odruch,żeby przewrócić oczami.
Gdy  się odwróciłam i miałam już odchodzić poczułam na swojej drobnej tali pare silnych rąk oplatających mnie w dość mocnym uścisku oraz głowę kładzioną na moim ramieniu.
- Hej mała-ktoś mrukną mi do ucha,a ja stanęłam ja sparaliżowana w dodatku po moim całym ciele przeszły ciarki.-Nie przejmuj się nimi.
- Nie przejmuje-mruknęłam,za co sama w myślach strzeliłam sobie z ręki w czoło za moją głupotę.
-Ej,Jus odpuść- Conor polecił koledze,a dzięki niemu mogłam się dowiedzieć kim jest osoba trzymająca mnie w swoich objęciach.
-Spadaj-rzucił i tym razem zwrócił się do mnie-To jak maleńka przyjdziesz dzisiaj na impreze-zaczął całować mnie po ramieniu jeszcze bardziej mnie zamurowało-Będę na ciebie czekać skarbie.
Dobra dość tego-otrząsnęłam się i zaczęłam się wyrywać z jego uścisku.Uwalniając się z "pułapki" przyjżałam się im dokładnie a szczególnie nowemu -Chyba śnisz,że przyjdę-przerwałam wskazując na Lili i Kaly-Te dwie ci nie wystarczą?
- Są zbyt łatwe,a ja szukam wyzwania-wytrzeszczył się do mnie głupkowato-To jak przyjdziesz?
- Marzysz gościu.Za wysokie progi na twoje nogi-rzuciłam odchodząc lecz nie naszłam się za daleko,ponieważ on ponownie mnie zatrzymał tylko tym razem za nadgarstek.
- Zobaczymy Gomez,jeszcze będziesz błagać,abym na ciebie chociaż spojrzał,nie mówiąc o czymś więcej-powiedział śmiejąc się wniebogłosy,nie wspominając juz o reszcie jego głupkowatych kumpli.
- Dupek-krzyknęłam na odchodne.
Jak teraz tak myślę to normalnie będę miała jakąś urazę,że ktos kto dotykał te dwie puste lale dotykał również mnie.Myśląc o tym juz mnie mdli.Zapamiętać w domu wziąć bardzo długi prysznic.Zanotowałam w pamięci i w tym momencie zadzwonił dzwonek.Czyli ta przerwę można podsumować jaką "cudowną" nawet nie zdążyłam przywitać się z Bell i Ashley.Nie chcąc się spóźnić przyspieszyłam kroku i weszłam do klasy od razu zajmując swoje miejsce oraz się rozpakowująć.
*
Gdy wreszcie nastała przerwa na lunch,udałam się na stołówkę gdzie przed wejściem do niej zastałam moje przyjaciółki.Zauważając mnie podeszły do mnie witając się całusem w pliczek.
- No,więc idziemy coś zjeść,bo jestem trochę głodna-za proponowała Bella uśmiechając się
- Nie wie co dają,ale też trochę zgłodniałam-pogłaskałam swój brzuch tak jak to robią w bajkach.
Popychają duże drzwi weszłyśmy do stołówki,tam biorąc po tace ustawiłyśmy się w kolejce.Kiedy doszłyśmy do lady każda wzięła coś do pysznego do jedzenia,a mianowicie ja wzięłam sałetke oraz sok jabłkowy,natomiast Ash i Bell po kanapce i po soku jedna malinowym druga wiśniowym.Z jedzenie podeszłyśmy do stolika,przy którym siedzieli chłopcy.
- Hej-przywitali nas chłopcy co my również uczyniłyśmy po nich.
-Po chwilowej ciszy przez zajadanie się lunchem Harry,postanowił ją przerwać przemawiając hahaha jak to brzmi.
- Słyszałyście,wszyscy mówią o tej dzisiejszej imprezie coś czuje,że będzie naprawdę fajnie.
- Ta....gdzie się nie ruszysz nawijka o tej imprezie-oznajmiła uśmiechnięta Bella.-Już nie mogę się doczekać wieczora.
- A ty Sel idziesz?-zapytała Ashley z nadzieją,że może tym razem się zgodzę i pójdę.
- Nie,nie wybieram się-od powiedziałam to co zawszę jak jest mowa o jakiejś imprezie i upiłam łyk swojego soku ze szklanki.
- Będziesz żałować-powiadomiłam mnie Bella,biorąc kolejnego gryza swojej kanapki.
- Nie będę-wzruszyłam ramionami wymuszając uśmiech.
- Jeszcze zobaczymy-uśmiechnął się do mnie Liam,a następnie zajął się pałaszowaniem swojego jedzenia.
Dalej lunch minął na śmianiu się i opowiadaniu głupich historyjek o ty kto wymyślił podczas lekcji,bądź jak się nie widzieliśmy.Na przykład dowiedziałam się,że Harry i Niall na lekcji biologi z racji,że mieli dzisiaj sekcje żab postanowili zjeść żabie udko i prawie im się udało gdyby nie pani Mell,która postanowiła sprawdzić jak radzą sobie uczniowie,przechadzając się po klasie,no a kiedy zobaczyła co wyprawiają chłopaki,wpadła na pomysł,że postoi sobie koło nich do końca lekcji i przypatrzy im się co wyrabiają.
*                                                                              
Będąc w domu zjadłam obiad oraz przebrałam się w wygodniejsze ubrania i zrobiłam pracę domową.Po skończeniu zadań podeszłam do torby i schowałam do niej rzeczy,a następnie wzięłam laptopa z biurka i siadając na łóżku włączyłam.Nie musiałam długo czekać,żeby po chwili usłyszeć pukanie.Z niechęcią wstałam i podeszłam do drzwi otwierając je.W progu stała Bella i Ashley,więc gestem ręki wskazałam,żeby weszły.

Zasiadły one na moim łóżku a ja obok nich i zaczęłam.
- Co was do mnie sprowadza?-zaśmiałam się
- Nic,a co juz nie można odwiedzić przyjaciółki?-od powiedział Bella
- Można,tylko myślałam,że szykujecie się na tą impreze-wyjaśniłam moje zdziwienie ich nagłymi odwiedzinami.
- Nie bój się zdążymy-oznajmiła Ashley uśmiechając się-A przechodząc do rzeczy to przyszłyśmy do ciebie z propozycją przyjścia do mnie  z zamiarem pooglądania filmów.
- Podoba mi się ten pomysł.-wstałam i prostując nogi podeszłam do szafy,z której wyciągnęłam parę jeansów,a do tego biała bokserkę z dość dużym dekoltem i turkusowy sweter-Tylko poczekajcie chwilę muszę się przebrać-dodałam i  z rzeczami znikałam za drzwiami następnego pomieszczenia.Gotowa razem z przyjaciółkami zeszłam na dół gdzie ubrałam buty i rzucając krótkie wychodzę wyszłam z domu.Droga do domu Brown minęła szybko,ponieważ mieszka ona zaledwie piętnaście minut ode mnie.Siedziałam na łóżku blądynki razem z Bell,a ta w tym czasie szukała jakiegoś filmu.Podczas jej poszukiwań ja z czystej ciekawości postanowiłam się jeszcze raz spytać ich czy na pewno im nie przeszkadzam.
- Na pewno wolicie teraz oglądać ze mną filmy niż iść na impreze?W końcu jest już 19,00,a impreza zaraz się zaczyna.
- Oczywiście,że tak,a tak poza tym czym później pójdziemy tym lepsze wejście zrobimy.-wytłumaczyła mi Bella spoglądając na mnie przyjaźnie i razem się zaśmiałyśmy.
- Nie mogę znaleźć żadnego fajnego filmu,chyba zostawiłam je u Natalie-odwróciła się w naszym kierunku po czym podniosła do pozycji pionowej.
- To może przejdziemy się do niej po te filmy?-za proponowała Bella, na co my przytaknęłyśmy.
- Ok.mi pasuje,tylko muszę się przebrać-dodała Ashley podchodząc do szafy i wyjmując z niej jakieś ubrania i znikając za drzwiami łazienki.
Trochę to dziwne po co się przebierać skoro idziemy tylko po filmy,a wygląda dobrze.Dobra nie wnikam w końcu to Ash.Z moich przemyśleń wyrwał mnie krzyk przyjaciółki z pomieszczenia  za ścianą.
- Bella choć mi pomóż-zawołała a ta podniosła się i weszła do pomieszczenia,zostawiając mnie samą w pokoju.Na ich zachowanie przewróciłam oczami.Tak wiem robię to często,ale to chyba u mnie już jakiś odruch.Po niespełna 15 minutach z łazienki wyszły moje przyjaciółki wystrojone jak na ta imprezę.
- Nie chce być nie miła.ale po jaką choler się tak wystroiłyście?-uniosłam pytająco brwi i zaczęłam się im dokładnie przyglądać,tak jak bym widział je pierwszy raz.
- Wiemy,ale wiesz dobrze wyglądać trzeba nawet idąc po filmy-uśmiechnęła się zadowolona ze swojej odpowiedzi Brown.
- Dobra choć my-powiedziała Bell.Nie tracąc czasu zeszłyśmy na dół i wyszłyśmy z domu,kierując się do domu znajomej.Właściwie to prowadziła nas Ash gdyż ja nie za bardzo wiem gdzie ona mieszka,ponieważ rzadko do niej chodze.Szłam obok nich,aż zatrzymały się przed jakimś z domem.Przyglądając mu się,nie przypominał nawet w najmniejszym stopniu mieszkania Natalie co mnie trochę zdźiwiło.W okół było słychać tylko głośną muzykę i masę ludzi wchodzący do tego domu.Podsumowując to nie jest dom koleżanki,a ja zostałam gdzieś wyciągnięta przez blondynki.Z irytacją w głosie postanowiłam spytać gdzie się znajduje i co im przyszło tym razem do głowy.
- Gdzie my jesteśmy?......
__________________________________________________________________________________
Mamy pierwszą część 6 rozdziału myślę,że się podoba.Postaram się też dodać jak najszybciej drugą gdyż już ją napisałam.Jak wrażenie?Pozostaw po sobie ślad jeśli przeczytałaś/eś.To dla mnie wiele,a dla ciebie chwila.Zerknijcie do zakładki "Bohaterowie" zmieniłam zdjęcia na gify,myślę,że się spodobają.W razie pytań zapraszam na aska.