Dni do czwartku minęły dość szybko.Co do projektu w tym krótkim czasie byłam już
w urzędzie i dowiedziałam się już sporo.Jak na razie robię go sama i nie zapowiada się,aby w najbliższym czasie mój pomocnik planował mnie w czymś wyręczyć czy pomóc.Na szczęście mam tak wspaniałych przyjaciół,że zawsze mogę na nich liczyć i chętnie mi pomagają.Za ci jestem im bardzo wdzięczna.
Dziś Ashley ma urodziny,lecz imprezę robi dopiero jutro.Mimo licznych dyskusji i namawiania z mojej strony,że impreza to głupi pomysł,gdyż ich nie lubię ta i tak pozostała przy swoim.
Skończyło się też na tym,że mam zjawić się na tej imprezie.Mam ogromną nadzieje,że jakoś to przeżyje...
W szkole od razu po zabraniu rzeczy z szafki skierowałam się w stronę klasy od angielskiego.Gdy właśnie zajmowałam miejsce zadzwonił dzwonek,a do klasy weszła pani Swift i na przywitanie nakazała wyjąć kartki
oznajmiając iż piszemy dzisiaj kartkówkę.
Kiedy cała klasa powyjmowała kartki i była gotowa przynajmniej tak się wydawała nauczycielka zaczęła zadawać pytania.W tym czasie przerywając jej w pół zdania do klasy wszedł Justin.
-Nie wierze,jednak pan postanowił pojawić się na mojej lekcji-przywitała go z sarkazmem i sztucznym uśmiechem.
-Widzi pani,tak panią kocham,że nie mogłem nie pojawić się na tej lekcji.-odpowiedział jej tonem przesiąkniętym kpiną.
-Siadaj już i wyciągaj kartkę jak reszta klasy-zażądała Swift na co szatyn prychną tylko coś pod nosem i zajął miejsce obok mnie w ławce wykonując polecenie nauczycielki.
Po chwili padły ponownie pytania na które mamy odpowiedzieć w 5 minut.
Oddając kartkę wpadłam na pomysł,aby zapytać się pana Bieber'a czy zaszczyci mnie swoim towarzystwem i razem ze mną uda się dziś na plaże w celach związanych z projektem,który o ile dobrze pamiętam robimy razem.
-Justin-szepnęłam siadając w ławce.
-Co?-spytał znudzony nawet na mnie nie patrząc,tylko grzebiąc coś w telefonie pod ławką.
-Pójdziesz ze mną dzisiaj na plaże?-zapytałam patrząc na niego.
-Po co?-spojrzał na mnie przelotnie.
-Aby zrobić parę zdjęć do projektu-wytłumaczyłam patrzą na tablice,aby stwarzać pozory,ze jednak słucham wykładu-W końcu robimy go razem,wiec mógłbyś mieć też jakiś wkład.
-W porządku pójdę-mruknął nie zadowolony na co ja wytrzeszczyłam oczy w nie dowierzając-Chyba nie mam nic lepszego do roboty.
-Naprawdę?
-Tak mam nadzieję,ze jakoś z Tobą wytrzymam-dodał rozbawiony moją reakcja i zapewne miną.
-Ok-wydukałam przepisując notatkę z tablicy-To o 16 na plaży.
Dalszą część lekcji nie odzywaliśmy się do siebie jak zawsze.
Po usłyszeniu dźwięku dzwonka oznaczającego przerwę spakowałam swoje rzeczy i opuściłam klasę.
Wchodząc do stołówki wzięłam tace i udałam się w kolejkę po posiłek,który zaraz po tym dostałam i odszukując stolika gdzie siedzieli moi przyjaciele ruszyłam w tamta stronę.
-Wszystkiego najlepszego-rzuciłam w stronę Ash stawiając tace na stole i podchodząc do niej mocno się w nią wtulając.
-Dzięki-podziękowała odwzajemniając uścisk.
-Co wy na to,aby iść po szkole na lody?-spytał Niall patrząc na nas wyczekująco.
-Super pomysł-zgodził się Liam z wielkim uśmiechem-Ja się piszę.
-Przepraszam,ale ja dziś nie mogę-powiedziałam następnie upiłam łyk soku.
-Dlaczego-spytał jak zawsze ciekawski Harry.
-Bo idę na plaże porobić zdjęcia do projektu-przeczesałam włosy patrząc na reakcje przyjaciół.
-Możemy iść z Tobą?-zapytała Bella-Jako osoby towarzyszące..
-Chciałabym,ale umówiłam się już z z Justinem-kiedy to powiedziałam reakcja przyjaciół była bezcenna wszyscy mało się nie udusili jedzenie lub piciem,które mieli w tamtym momencie w buzi.
-On naprawdę się zgodził?-wydusiła zdziwiona Brown.
-Tak-przytaknęłam głową.
-Mam nadzieję,że cie jeszcze zobaczymy po tym Twoim dzisiejszym spotkaniu-powiedział śmiejąc się Liam dzięki czemu i ja się zaśmiała ze znajomymi.
-Chyba tak-wydukałam przez śmiech-Mordercą raczej nie jest.
-Skąd wiesz-rzucił rozbawiony Niall.
-Dajcie jej spokój-nakazała Ash broniąc mnie-To nie jej wina,że musi robić ten projekt akurat z nim.
-Dziękuję-posłałam jej uśmiech.
-Czyli nasze wyjście na lody odwołane-posmutniał Horan.
-Idźcie beze mnie.
-Na pewno?-odezwała się Bella-Możemy iść przecież kiedy indziej.
-Na pewno i bawcie się dobrze-szturchnęłam blondynkę w ramię.
***
Po powrocie do domu zabrałam się za szykowanie na plażę.Ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki i zielony crop top na ramiączkach.Na nagi nasunęłam białe sandałki,które idealnie pasowały do tego stroju.
Włosy zaś zostawiłam rozpuszczone.Gotowa wzięłam torebkę do której schowałam telefon oraz portfel.Na szyję powiesiłam sobie aparat.Wychodząc z pokoju zeszłam na dół gdzie krzyknęłam tylko "wychodzę" i opuściłam dom zamykając go za sobą.
Idąc w stronę plaży zaczęłam żałować,że nie zabrałam wygodniejszych butów w końcu plaża nie jest tak blisko.Naglę usłyszałam za sobą klakson.Od razu odwróciłam się w tamta stronę,a tam ujrzałam białe sportowe auto.
-Wsiadaj-ktoś zawoła,a drzwi od strony pasażera otworzyły się.
-Nie dzięki przejdę się-odkrzyknęłam i odwracając się ruszyłam na przód.Mimo iż wiedziałam,że to Justin coś mówiło mi aby nie wsiadać.Może to przez te żarty Liam'a....
-Wsiadaj nic Ci nie zrobię-ponowne nawoływanie z jego strony lecz tym razem się nie odwróciłam.Nim zdążyłam samochód jechał równo ze mną.Moje myśli zaczęły krążyć wokół tematu czy wsiąść czy nie.Co jeśli coś mi zrobi lub na przykład wywiezie do lasu zgwałci i porzuci?
Przestań Selena!-skarciłam się w myślach za tak głupie przemyślenia.
-To jak wsiadasz?-zapytał rozbawiony-Czy dalej będziesz tak stać na środku chodnika?-dodał ,a ja dopiero się skapłam,ze przestałam iść i pogrążyłam się w myśleniu co by mi nie zrobił.
Potrząsając głową podeszłam do auta i nie pewnie wsiadłam zajmują miejsce pasażera.
-No nareszcie-jęknął wjeżdżając na pas i przyspieszając-Strasznie długo się zastanawiałaś.
-Wiesz-zaczęłam zapinając pas-Muszę się trochę po zastanawiać czy jechać z osobą,której praktycznie nie znam.
-Dobre-przyznał nie spuszczając wzroku z drogi-Ale moim zdanie po prostu bałaś się,ze coś ci zrobię.
-Nie,no co ty-zaprzeczyłam,ale tak na prawdę miał rację.Bałam się go.
-Na pewno?-spojrzał na mnie unosząc jedna brew,gdy stanęliśmy na czerwonym świetle
-Tak-skłamałam nie mając odwagi do powiedzenia prawdy.
Dalszą część drogi nie odzywaliśmy się do siebie co robimy dość często jeśli nie ma potrzeby,aby coś powiedzieć.
Gdy dojechaliśmy na miejsce wysiadłam jak poparzona i od razu udałam się na plażę.
-Czekaj-krzyknął za mną,a ja się zatrzymałam.
-Choć szybciej,nie mamy całego dnia-mruknęłam,kiedy stał koło mnie i ruszyłam przed siebie.
-Ok,ale ile to zrobić kilka zdjęć plaży i oceanu?-spytał dotrzymując mi kroku.
-Żeby były ładne trzeba ich trochę porobić i wybrać najładniejsze-wytłumaczyłam znudzona wywracając oczami gdy ten nie patrzył.
-Jak tam sobie chcesz-prychnął wyprzedzając mnie.
Kiedy znajdowaliśmy się już na plaży włączyłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia.
Najpierw oceanu, następnie plaży.
Mając już kilka zdjęć wpadłam na pomysł,aby porobić również parę zdjęć skał,które znajdują się nie daleko,a mało kto tam chodzi i zna to miejsce.
-Idziesz czy zostajesz?-krzyknęłam w stronę Justina,który nawet nie zauważył,że sobie poszłam.
-Już idę-odkrzyknął i ruszył w moim kierunku-Gdzie ty leziesz tam nic nie ma-dodał stając koło mnie przy skalach.
-Zamiast marudzić choć-zachęciłam wchodząc na skały w celu przedostania się na odgrodzony kawałek plaży-I co nadal sądzisz,że tu nic nie ma?-uśmiechnęłam się zwycięsko.
-Odwołuje-przyznał stojąc koło mnie-Szczęśliwa?
-Tak,żebyś wiedział,że szczęśliwa-uśmiechnęłam się zaczynając ponownie robić zdjęcia.
-Mam pomysł-rzucił,a ja spojrzałam się na niego-Daj mi aparat-zażądał,a ja podałam mu urządzenie.
Po chwili z aparatem w dłoni wszedł na najwyższą skałę i zaczął fotografować zachód słońca.
-Spadniesz-krzyknęłam patrząc na niego z ręką przy czole.
-Nie spadnę.Nie bój się-powiedział pewny siebie,a ja mogła sobie wyobrazić jak na jego twarzy pojawia się ten cwaniacki uśmieszek.
-Nie boje się-burknęłam prychając na co on się zaśmiał.
-Właśnie widać jak się nie boisz-zaczynasz mnie irytować gościu.
Gdy skończył robić zdjęcia zszedł i podszedł do mnie z chytrym uśmieszkiem.
-Uśmiech proszę-powiedział,a ja nie wiedząc o co chodzi uśmiechnęłam się co
on uwiecznił zdjęciem.
-Mieliśmy robić zdjęcia krajobrazu.
-Oj przestań wyluzuj trochę-uśmiechnął się przeglądając zdjęcia.
-Jestem wyluzowana-odpyskowałam zakładając ręce na piersi.
-Właśnie widać-zaśmiał się grzebiąc coś w aparacie-Siadaj na skale zrobię ci zdjęcie.
Chcąc mu pokazać,ze jestem nie jestem taka sztywna jak on to uważa
wykonałam jego polecenie.
-Ślicznie-przyznał uśmiechnięty.
-Pokarz-zażądałam schodząc ze skały i podchodząc do niego-Może być-stwierdziłam widząc zdjęcie-Uśmiech proszę-rzuciłam zabierając mu aparat.
-Takie sobie-stwierdził,gdy pokazałam mu fotografię.
-Tak,też tak sądzę-udawałam poważną,ponieważ wybuchłam śmiechem.
-Ej-udał obrażonego co bardziej wyglądało jak foch małego dziecka.
-Fajne jest-spojrzałam na niego na co on się uśmiechną i ruszył przed siebie,więc poszłam za nim.
Chwilę szliśmy,aż zatrzymał się przy brzegu oceanu,a ja zajęłam miejsce koło niego co było wielkim błędem.
Nim zdążyłam się cofnąć on zaczął chlapać mnie wodą.
-Przestań-krzyknęłam już cała mokra lecz na nić gdyż nawet nie zareagował na co ja w odwecie zaczęłam
go chlapać.
Gdy zaczął uciekać zaczęłam go gonić nie przestając chlapać.
Goniłam go do czasu,aż odwrócił się w moją stronę i nie patrząc jak biegnie wywalił się.
Widząc to zaniosłam się gromkim śmiechem on natomiast
spojrzał na mnie i podnosząc się ruszył w moją stronę.
Wiedząc co się szykuje zaczęłam uciekać ile sił w nogach.
Biegnąc poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie,a za raz po tym przerzuca sobie przez ramię.
Ze mną na ramieniu zaczął wchodzić do wody z każdym krokiem coraz głębiej.
-Puszczaj-krzyknęłam waląc go pięściami w plecy.
-Nie-odparł stanowczo śmiejąc się.
-Nie wrzucisz mnie.
-To patrz-powiedział i wrzucił mnie do wody,a sam wrócił się w stronę brzegu.
O nie kochany nie ma tak dobrze-pomyślałam i podnosząc się ruszyłam za nim.
Będąc wystarczająco blisko niego wskoczyłam mu na plecy i razem wywróciliśmy się wpadając do wody.
-I coś zrobiła jestem teraz cały mokry-jękną wstając.
-Oj-zaśmiałam się robiąc minę niewiniątka-Jak mi przykro.
-Jednak nie jesteś tak sztywna jak mówią inni-przyznał podając mi rękę,którą chwyciłam wstając.
-A widzisz-zaśmiałam się idąc na brzeg-Kto tak mówi?
-Nie które osoby w szkole-od powiedział siadając na piasku.
-Niech zgadnę Kally i Lily?-zapytałam co bardziej brzmiało jak stwierdzenie.
-Może-wzruszył ramionami chowając telefon do kieszeni.
-To znaczy tak-mruknęłam bardziej do siebie niż do niego i zajęłam miejsce koło niego na piasku.
-Pokarz zdjęcia-powiedział,a ja wzięłam aparat i zaczęliśmy oglądać zdjęcia.Trochę tak posiedzieliśmy,aż w końcu zebraliśmy się i poszliśmy do auta.Droga minęła nam w ciszy co nie jest nowością.ale nie było nie zręcznie jak w tamtą stronę.Podsumowując dzisiejszy dzień muszę stwierdzić,że Justin nie jest taki zły jak mówią,chyba że się mylę a on tylko udaje.
Bądź jest biopolarny.
-Gdzie mieszkasz?-zapytał czym wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tu za rogiem-od powiedziałam,a on pojechał tam gdzie powiedziałam i zaraz byliśmy na miejscu.
-Hej-rzuciłam odpinając pas i chwytając klamkę dodałam-Dzięki za pomoc.
-Nie ma za co-rzucił uśmiechając się-W końcu mamy ten projekt robić razem-przytykając wysiadłam zamykając drzwi.Otwierając drzwi domu usłyszałam jak odpala silnik i odjeżdża.Wchodząc do mieszkania nikogo nie zastałam,więc poszłam do góry.
---------------------------------------------------------------------------
Przepraszam znowu zawaliłam i dodaje później.
Wiem,ze opowiadanie jest denne,ale to moje pierwsze ff i przepisuje je z zeszytu.
Staram się poprawiać rozdziały jak mogę.
Mam nadzieję,że ktoś jeszcze to czyta.
Proszę komentujcie to motywuje i sprawia radość.
Nie chcę być chamska,ale
10 komentarzy następny rozdział.
Chcę po prostu sprawdzić czy ktoś czyta.
Dalszą część drogi nie odzywaliśmy się do siebie co robimy dość często jeśli nie ma potrzeby,aby coś powiedzieć.
Gdy dojechaliśmy na miejsce wysiadłam jak poparzona i od razu udałam się na plażę.
-Czekaj-krzyknął za mną,a ja się zatrzymałam.
-Choć szybciej,nie mamy całego dnia-mruknęłam,kiedy stał koło mnie i ruszyłam przed siebie.
-Ok,ale ile to zrobić kilka zdjęć plaży i oceanu?-spytał dotrzymując mi kroku.
-Żeby były ładne trzeba ich trochę porobić i wybrać najładniejsze-wytłumaczyłam znudzona wywracając oczami gdy ten nie patrzył.
-Jak tam sobie chcesz-prychnął wyprzedzając mnie.
Kiedy znajdowaliśmy się już na plaży włączyłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia.
Najpierw oceanu, następnie plaży.
Mając już kilka zdjęć wpadłam na pomysł,aby porobić również parę zdjęć skał,które znajdują się nie daleko,a mało kto tam chodzi i zna to miejsce.
-Idziesz czy zostajesz?-krzyknęłam w stronę Justina,który nawet nie zauważył,że sobie poszłam.
-Już idę-odkrzyknął i ruszył w moim kierunku-Gdzie ty leziesz tam nic nie ma-dodał stając koło mnie przy skalach.
-Zamiast marudzić choć-zachęciłam wchodząc na skały w celu przedostania się na odgrodzony kawałek plaży-I co nadal sądzisz,że tu nic nie ma?-uśmiechnęłam się zwycięsko.
-Odwołuje-przyznał stojąc koło mnie-Szczęśliwa?
-Tak,żebyś wiedział,że szczęśliwa-uśmiechnęłam się zaczynając ponownie robić zdjęcia.
-Mam pomysł-rzucił,a ja spojrzałam się na niego-Daj mi aparat-zażądał,a ja podałam mu urządzenie.
Po chwili z aparatem w dłoni wszedł na najwyższą skałę i zaczął fotografować zachód słońca.
-Spadniesz-krzyknęłam patrząc na niego z ręką przy czole.
-Nie spadnę.Nie bój się-powiedział pewny siebie,a ja mogła sobie wyobrazić jak na jego twarzy pojawia się ten cwaniacki uśmieszek.
-Nie boje się-burknęłam prychając na co on się zaśmiał.
-Właśnie widać jak się nie boisz-zaczynasz mnie irytować gościu.
Gdy skończył robić zdjęcia zszedł i podszedł do mnie z chytrym uśmieszkiem.
-Uśmiech proszę-powiedział,a ja nie wiedząc o co chodzi uśmiechnęłam się co
on uwiecznił zdjęciem.
-Mieliśmy robić zdjęcia krajobrazu.
-Oj przestań wyluzuj trochę-uśmiechnął się przeglądając zdjęcia.
-Jestem wyluzowana-odpyskowałam zakładając ręce na piersi.
-Właśnie widać-zaśmiał się grzebiąc coś w aparacie-Siadaj na skale zrobię ci zdjęcie.
Chcąc mu pokazać,ze jestem nie jestem taka sztywna jak on to uważa
wykonałam jego polecenie.
-Ślicznie-przyznał uśmiechnięty.
-Pokarz-zażądałam schodząc ze skały i podchodząc do niego-Może być-stwierdziłam widząc zdjęcie-Uśmiech proszę-rzuciłam zabierając mu aparat.
-Takie sobie-stwierdził,gdy pokazałam mu fotografię.
-Tak,też tak sądzę-udawałam poważną,ponieważ wybuchłam śmiechem.
-Ej-udał obrażonego co bardziej wyglądało jak foch małego dziecka.
-Fajne jest-spojrzałam na niego na co on się uśmiechną i ruszył przed siebie,więc poszłam za nim.
Chwilę szliśmy,aż zatrzymał się przy brzegu oceanu,a ja zajęłam miejsce koło niego co było wielkim błędem.
Nim zdążyłam się cofnąć on zaczął chlapać mnie wodą.
-Przestań-krzyknęłam już cała mokra lecz na nić gdyż nawet nie zareagował na co ja w odwecie zaczęłam
go chlapać.
Gdy zaczął uciekać zaczęłam go gonić nie przestając chlapać.
Goniłam go do czasu,aż odwrócił się w moją stronę i nie patrząc jak biegnie wywalił się.
Widząc to zaniosłam się gromkim śmiechem on natomiast
spojrzał na mnie i podnosząc się ruszył w moją stronę.
Wiedząc co się szykuje zaczęłam uciekać ile sił w nogach.
Biegnąc poczułam jak ktoś łapie mnie w pasie,a za raz po tym przerzuca sobie przez ramię.
Ze mną na ramieniu zaczął wchodzić do wody z każdym krokiem coraz głębiej.
-Puszczaj-krzyknęłam waląc go pięściami w plecy.
-Nie-odparł stanowczo śmiejąc się.
-Nie wrzucisz mnie.
-To patrz-powiedział i wrzucił mnie do wody,a sam wrócił się w stronę brzegu.
O nie kochany nie ma tak dobrze-pomyślałam i podnosząc się ruszyłam za nim.
Będąc wystarczająco blisko niego wskoczyłam mu na plecy i razem wywróciliśmy się wpadając do wody.
-I coś zrobiła jestem teraz cały mokry-jękną wstając.
-Oj-zaśmiałam się robiąc minę niewiniątka-Jak mi przykro.
-Jednak nie jesteś tak sztywna jak mówią inni-przyznał podając mi rękę,którą chwyciłam wstając.
-A widzisz-zaśmiałam się idąc na brzeg-Kto tak mówi?
-Nie które osoby w szkole-od powiedział siadając na piasku.
-Niech zgadnę Kally i Lily?-zapytałam co bardziej brzmiało jak stwierdzenie.
-Może-wzruszył ramionami chowając telefon do kieszeni.
-To znaczy tak-mruknęłam bardziej do siebie niż do niego i zajęłam miejsce koło niego na piasku.
-Pokarz zdjęcia-powiedział,a ja wzięłam aparat i zaczęliśmy oglądać zdjęcia.Trochę tak posiedzieliśmy,aż w końcu zebraliśmy się i poszliśmy do auta.Droga minęła nam w ciszy co nie jest nowością.ale nie było nie zręcznie jak w tamtą stronę.Podsumowując dzisiejszy dzień muszę stwierdzić,że Justin nie jest taki zły jak mówią,chyba że się mylę a on tylko udaje.
Bądź jest biopolarny.
-Gdzie mieszkasz?-zapytał czym wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tu za rogiem-od powiedziałam,a on pojechał tam gdzie powiedziałam i zaraz byliśmy na miejscu.
-Hej-rzuciłam odpinając pas i chwytając klamkę dodałam-Dzięki za pomoc.
-Nie ma za co-rzucił uśmiechając się-W końcu mamy ten projekt robić razem-przytykając wysiadłam zamykając drzwi.Otwierając drzwi domu usłyszałam jak odpala silnik i odjeżdża.Wchodząc do mieszkania nikogo nie zastałam,więc poszłam do góry.
---------------------------------------------------------------------------
Przepraszam znowu zawaliłam i dodaje później.
Wiem,ze opowiadanie jest denne,ale to moje pierwsze ff i przepisuje je z zeszytu.
Staram się poprawiać rozdziały jak mogę.
Mam nadzieję,że ktoś jeszcze to czyta.
Proszę komentujcie to motywuje i sprawia radość.
Nie chcę być chamska,ale
10 komentarzy następny rozdział.
Chcę po prostu sprawdzić czy ktoś czyta.
10 komentarzy:
Fajny rozdział :)
Z niecierpliwością czekam na następny
Ala :*
Bardzo fajny i ciekawy.Czekam na następny
Doskonałe:) czekam na następny
Uwielbiam
OMG po prostu cudowny uwielbiam to ff
Wszystko jest idealne
cudowny rozdział :)
Uwielbiam to opowiadanie <3 Świetnie piszesz ;) Czekam na następny ;)
czekam na nexta ;)
bardzo fajny
Jak dla mnie jest świetnie :)
Prześlij komentarz